Na wstępie chciałam powiedzieć że bardzo dziękuję Pablo za jego fanficki.Zapraszam do czytania kolejnego.
Tytuł : Imieniny Alvina
Czy może być coś gorszego od poniedziałku? Alvin coś wie na ten temat, przede wszystkim nie nawidzi pobudki budzikiem. A to okropne urządzenie właśnie zakończyło podróż Alvina po krainach snów. Otwarł oczy, przeciągnął się w łóżku i powoli usiadł. Do pokoju wiewiórek wszedł Dave.
- Alvin, bo spóźnisz się do szkoły. Tak przy okazji, wszystkiego najlepszego - przytulił niedobudzonego jeszcze wiewiórka, ale zaraz oprzytomniał.
- Ale to są imieniny Dave - powiedział z przekąsem Alvin.
- Wiem - zaśmiał się Dave - a oto twój bonus - podał Alvinowi banknot pięćdziesięciodolarowy. Alvin wytrzeszczył oczy ze zdumienia.
- Serio? Ale super! - ucieszył się Alvin i z prędkością światła umył się i ubrał. To było niesamowite szczęście! Dave podarował Alvinowi większe kieszonkowe! Jupiiii! Pełna radość, choć to tylko imieniny, to naszemu narwańcowi to nie przeszkaszało. Zszedł na dół, a gdy już dotarł do jadalni, to Szymon i Teodor oznajmili:
- No nareszcie, myśleliśmy, że się nie doczekamy! - zaśmiał się Szymon - Wszystkiego najlepszego - podarował Alvinowi zrobiony przez siebie kompas. Alvin przyjął prezent z uśmiechem.
- No to przynajmniej się nie zgubię, dzięki.
- A to masz ode mnie - Teodor dał bratu mały naszyjnik z koralików.
- Dzięki Teo - Alvin zmierzwił głowę Teodorowi - Ale to tylko imieniny...
- Wiemy, wiemy. A teraz jedzmy! - Teodor znów powrócił do tematu jedzenia. Alvin i Szymon zaśmiali się, ale także zjedli śniadanie. Po porannym posiłku Dave zawiózł wiewiórki do szkoły.
***
Przed szkołą na chłopców czekały wiewióretki. Kiedy ich ujrzały, pobiegły do nich. Żaneta i Eleonora złożyły życzenia pierwsze i podarowały Alvinowi breloczek do plecaka i nową piłkę.
- Dzięki dziewczyny - powiedział Alvin, ściskając siostry.
- A to dla ciebie - Brittany podeszła i pocałowała Alvina w oba policzki, aż się zarumienił.
- Ojej - wydukał - Najpiękniejszy prezent, jaki dostałem. Dzięki, ale to tylko imieniny...
- Nieważne - Brittany machnęła łapką - To co, imprezka u ciebie?
- No ba! - ucieszył się Alvin, oczekując tej propozycji.
- Kogo zapraszamy? - spytał Teodor.
- Na pewno wiewióretki, będzie nam miło, jeśli przyjdziecie - powiedział nieśmiało Szymon.
- Jasne, że przyjdziemy! - pisnęła radośnie Żaneta.
- OK - przytaknął Alvin - To na pewno zapraszamy Eda, Olivera, Gilberta, Adriana, Julię, Olivię, Maję i to tyle, nie?
- To ty tu jesteś solenizant - zauważył z uśmiechem Szymon. Alvin po raz pierwszy uśmiechnął się do mądrali.
- A Justin? - zapytała Eleonora.
- Może przyjść, jak chce - odparł Alvin. Akurat w jego stronę szedł Justin.
- Siemka wszystkim. Wszystkiego naj, chłopie! - Justin klepnął solenizanta w plecy - Mogę przyjść?
- A możesz! - powiedział wesoło Alvin - No, to chyba wszyscy. Przecież całej klasy nie pomieścimy!
- A Charlene? - zapytała Brittany, patrząc smutno na Alvina. Ten się trochę zmieszał. Po chwili namysłu odpowiedział:
- Jeżeli nie masz nic przeciwko... - Alvin spuścił głowę. Mogło być jej przykro, jakby nie mogła przyjść. Potem spojrzał błagalnie na Brittany.
- No dobra - westchnęła wiewióretka - To przecież twój dzień.
- Dzięki! - Alvin uściskał Brittany i pobiegł w stronę chłopaków, by im powiedzieć, że mogą przyjść. Złożyli Alvinowi życzenia, potem Alvin podszedł do Mai, Julii i Olivii i również je zaprosił. Dziewczyny złożyły mu życzenia i podziękowały za zaproszenie.
- Na pewno wpadniemy, do zobaczenia później! - powiedziała Olivia, a potem z Mają i Julią poszły pod salę historyczną. No tak, za chwilę Alvin i reszta klasy będą mieli historie, więc trzeba się zbierać. Dołączył do reszty wiewiórek i oznajmił:
- Wszystko załatwione! A teraz kierujmy się pod salę historyczną.
Jak powiedział, tak zrobili.
Historię prowadziła pani Ella Perkson, która miała na koncie wiele publikacji o tematyce hisotrycznej. Była to miła nauczycielka, ciekawie prowadziła lekcje, które oprócz omawianego zagadnienia, opowiadała o swoich odkryciach, jeżeli na to temat pozwolił. Ale była też wymagająca, przede wszystkim nie znosiła gaduł, które mogły być pewne, że za jakąś chwilę będą odpowiadały. Tym razem przesiedzieli lekcję, słuchając o wojnie secesyjnej. Kiedy lekcja dobiegła końca, pani Perkson oznajmiła:
- Przygotujcie się do kartkówki za tydzień z trzech ostatnich lekcji. Do widzenia.
- Do widzenia! - odpowiedziała klasa i wyszła. Do końca innych lekcji nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, oprócz kartkówki z angielskiego i chemii.
***
W domu trwały przygotowania do imprezy imieninowej Alvina. Teodor z Eleonorą robili kanapki, jednocześnie gadając.
- To będzie niezła impreza - zachwalał Teodor, a Eleonora uśmiechała się.
- No pewnie! - odparła radośnie wiewióretka, krojąc pomidory - Co dałeś bratu?
- Taki ładny naszyjnik z koralików - odpowiedział Teodor.
- To świetnie! Myślisz, że Alvinowi spodobała się moja piłka?
- Oczywiście, na pewno za niedługo ją wypróbuje - Teodor puścił oczko Eleonorze, na co się wiewióretka zarumieniła.
- Skończmy kanapki, zanim ktoś będzie z nas chichotał - Eleonora układała już gotowe kanapki na talerz.
- Czemu miałby ktoś chichotać? - zapytał Teodor.
- Bo jesteśmy czerwoni, jak buraki, hi, hi - zaśmiała się Eleonora, a Teodor przyjrzał się w lustrze.
- Rzeczywiście, lepiej opłukam się wodą - i mały wiewiórek przemył pyszczek w celu ukrycia jakichkolwiek oznak zarumienia. Czy to dało efekt, dowiemy się za niedługo.
Tymczasem Szymon posprzątał w salonie, a Żaneta obliczyła w myślach, czy nie zabraknie miejsca dla zaproszonych gości. Nie chciało się jej za nic zgadzać. W końcu odezwała się do Szymona:
- Szymon, czy wszyscy się tu pomieścimy? Bo wygląda na to, że nie.
- A czy wzięłaś pod uwagę to, że dziewczyny na pewno będą siedziały na kolanach chłopaków? - zapytał chytrze okularnik, uśmiechając się do Żanety. Stała cała zarumieniona. Wcale o tym nie pomyślała.
- Wiesz co? - zaczęła nieśmiało Żaneta - Chyba masz rację - i spuściła głowę.
Szymon zauważył to, podszedł do Żanety i zapytał troskliwym głosem:
- Żaneto, wszystko w porządku? Jak coś jest nie tak, to nie wahaj się mi o tym powiedzieć. Chętnie pomogę.
Żaneta popatrzyła na Szymona swoimi pięknymi, fiołkowymi oczami i powiedziała:
- Ostatnio nic mi nie wychodzi. Nie dość, że co chwila się przewrócę, to coś źle powiem, to nie zauważam tak logicznych rzeczy, jak to, że dziewczyny mogą siedzieć na kolanach chłopaków, jeżeli nie starczy miejsca, ech. A w dodatku nie wiem, czy Alvin jest zadowolony z prezentu, bo dałam mu prezent na szybko. Nie umiałam niczego wymyślić - i zamilkła. Szymon szybko przetrawił tę informację i powiedział łagodnie:
- Alvin na pewno jest zadowolony z twojego prezentu, co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości. Poza tym wiedz, że ja cię lubię taką, jaką jesteś, z twoimi zaletami i wadami. Mnie czasami też zdarzy się przewrócić, palnąć coś głupiego i czasem też nie zauważam prostych rzeczy, co zauważy na przykład Teodor, co jestem pod wrażeniem. Staram się nie patrzeć na swoje wady, tylko iść do przodu. Nie przejmuj się tym wszystkim i tak dla mnie jesteś najbardziej wyjątkową i inteligentną osobą, jaką znam - i położył Szymon rękę na jej ramieniu. Żaneta uśmiechnęła się i przytuliła zarumienionego Szymona.
- Dzięki Szymon, ja ciebie też lubię - powiedziała Żaneta.
- Nie ma za co, przyjaciele są od tego, żeby pomagać i wspierać - uśmiechnął się Szymon - Idziemy poczekać na gości?
- Jasne - Żaneta w lepszym nastroju poszła z Szymonem do przedpokoju, gdzie natknęli się na Alvina i Brittany.
- Wszystko gotowe? - zapytała Brittany.
- Tak - odparł Szymon i do przedpokoju wszedł Dave, elegancko ubrany. Przywitał się z wiewióretkami i oznajmił:
- Słuchajcie, idę na kolację do dyrektora pewnego studia nagrań w jednym z najlepszych restauracji w mieście. Wrócę późno, także nie nabałagańcie mi tutaj i zostawcie mi parę kanapek, OK?
- Dobrze Dave - powiedziała radośnie Eleonora - Baw się dobrze.
- Wam też życzę dobrej zabawy - uśmiechnął się Dave. Ubrał eleganckie buty, potem marynarkę, pożegnał wiewiórki i wyszedł. Alvin spojrzał na zegarek. Dochodziła osiemnasta. Za chwilę mieli się schodzić goście. Brittany rzuciła:
- Zanim wszyscy przyjdą, to może zdecydujemy się na jakieś filmy?
Pozostali przyjęli propozycję i udali się do salonu, żeby zdecydować, co będą z gośćmi oglądać.
***
Po dziesięciu minutach sprzeczek co do filmu, zadzwonił dzwonek do drzwi. To był Ed i Oliver.
- Siema Alvin! - Ed z Oliverem przybili Alvinowi żółwika - Proszę, to dla ciebie. Sto lat, narwańcu! - powiedział wesoło Ed, wręczając małą paczkę Alvinowi. Ten szybko ją rozpakował i nie mógł uwierzyć: otrzymał grę Battlefield: Hardline na komputer. Klepnął Eda w ramię i zawołał:
- Właśnie o tej części marzyłem, kocham cię stary!
- Hej, hej, tylko bez zbędnej poufałości - zaśmiał się Ed, a wraz z nim reszta. Od Olivera dostał pendrive'a.
- Dzięki Oliver, ale mam już trzy - powiedział Alvin, uśmiechając się.
- To nie jest pusty pendrive! Tam jest sto dwadzieścia osiem gigabajtów pojemności, co pozwala na zgromadzenie ponad pięćdziesiąt instalek gier. To masz taki bonus, bo takich pendrive'ów mam pięć.
- Dzięki - Alvin klepnął Olivera w ramię - Dzięki tobie i Edowi nuda mi nie grozi.
- Haha, dzięki im nie będzie wysokich opłat za transfer danych - zaśmiał się Szymon. Wszyscy się roześmiali.
- Tak, coś w tym jest... - przytaknął Alvin i w tym momencie zadzwonił dzwonek.
To byli Gilbert, Olivia, Julia i Maja. Przywitali się ze solenizantem i od razu wręczyli mu prezenty: Gilbert dał Alvinowi kilka strun do gitary (skąd on je wytrzasnął?!), Olivia dała książkę "Zniszcz ten dziennik", Maja nowe słuchawki nauszne, a Julia żel pod prysznic. Alvin był w siódmym niebie.
- Dzięki wam, naprawdę jesteście kochani, ale to tylko imieniny - powtórzył to po raz kolejny tego dnia Alvin.
- A czy to ważne? - zapytał Gilbert, powstrzymując się od śmiechu - Nie każdemu jest dane mieć na imię Alvin!
Alvin zaśmiał się i dał Gilbertowi kuksiańca w ramię.
- A ty nie bądź taki do przodu, bo cię w tyle zabraknie! - tym razem wszyscy się roześmiali, chyba do łez. Potem Alvin uściskał dziewczyny za prezenty i znowu zadzwonił dzwonek. To był Justin i Charlene. Brittany zrzędła mina na jej widok, ale postanowiła nie psuć Alvinowi tego dnia. Da radę, wytrzyma.
- Kogo moje oczka widzą? - uśmiechnął się Justin - Proszę.
Alvin dostał nową deskorolkę.
Zeszkliły się mu oczy, bo to była najładniejsza deskorolka, jaką dostał.
- To tylko i-mie-ni-ny - wydukał Alvin, który był po prostu zachwycony.
- A ten dalej nawija swoje kawałki! - Gilberta już skręcało ze śmiechu, podobnie jak resztę towarzystwa. Charlene podarowała Alvinowi zeszyt, oprawiony w czerwone płótno z wszytą, żółtą literą A. Alvina zatkało.
- To możesz mieć jako pamiętnik, jeśli chcesz - powiedziała miło Charlene.
- WOW, dzięki... - wyjąkał się Alvin, bowiem nie potrafił dobrać słów na to wszystko. Dostał masę odjazdowych prezentów, które doczekały się realizacji. Postąpił wbrew sobie i ją uściskał. Charlene odwzjemniła uścisk.
- Nie ma za co - odparła.
- To co, idziemy do salonu na film? - zapytała Żaneta.
- Jasne! - odparła radośnie Eleonora.
- Chodźmy, co tu będziemy stali w przedpokoju, jak szafa na kurtki! - Alvin objął ramieniem Brittany, ale ta o dziwo nie zaprotestowała. Była trochę zazdrosna o to, że Alvin ją uściskał, ale zazdrość jej już przeszła i poszła z Alvinem do salonu. Tam wszyscy ułożyli się wygodnie, choć Szymon miał rację, że dziewczyny będą siedziały na kolanach chłopaków, to tak w isotcie było. Na kanapie usiedli: Alvin z Brittany (obok siebie), Maja na kolanach Eda, Olivia na kolanach Olivera i Julia na kolanach Gilberta. Na sofie obok ułożyli się Justin z Charlene, a na dywanie przed kanapą siedzieli Eleonora, Żaneta i Szymon. Teodor przyniósł kanapki na wielkiej tacy z kuchni, położył na stole i od razu wszyscy wzięli się za przysmak. Potem Teodor usiadł obok Eleonory.
- Przewyborne - zachwalał z pełnymi ustami Gilbert.
- Superowe, ale może tak film obejrzymy - przypomniała Maja.
- Ale jaki? Tych filmów jest tyle, że nie wiadomo, który lepszy - zauważył Oliver.
- Może zapytamy głównego orga* tej imprezy? - zaproponowała całkiem śmiało Żaneta, zauważając uśmiech Szymona w jej stronę. Zarumieniona odwzajemniła uśmiech.
- A właśnie! - ożywił się Alvin - To ja tu jestem imprezowiczem! Oglądamy Władcę Pierścieni!
Dziewczyny zaczęły wyć z zawodu. Alvin skrzywił się trochę.
- Nie lubicie Władcy? Serio? To może Kac Vegas w Bangkoku?
- To już lepiej - powiedziała z uśmiechem Eleonora.
- To dobra, oglądamy! - rzucił z uśmiechem Alvin, wkładając płytę do napędu DVD. I tak rozpoczął się seans filmowy.
***
Po filmie Alvin klasnął w łapki i zapytał:
- Zagramy w butelkę?
- Ciekawa jestem, na kogo wypadnie - powiedziała Brittany.
- Dobra, grajmy i tak to wyjdzie w praniu! - zaśmiał się Ed, wziął butelkę i jako pierwszy zakręcił. Kiedy butelka stanęła, wskazując Charlene, przypomniał sobie o czymś.
- Hej, a na całusy w policzek, czy na pytanie, wyzwanie gramy?
- I na to i na to - odparł Alvin.
- OK... to zadam Ci pytanie... - zamyślił się Ed - A! Lubisz Alvina?
Alvin i Brittany posłali Edowi zimne spojrzenie. Ten się tylko zaśmiał.
- Tak, lubię - Charlene mówiąc to, wzięła butelkę i zakręciła. Wypadło na Brittany. Brittany pobladła trochę, ale starała się nie okazywać niechęci do wiewióretki.
- Zrobię ci tą przyjemność, więc pocałuj Alvina w policzek - wypowiedziała jednym tchem Charlene. Brittany zatkało, ale za chwilę się opamiętała, podeszła do Alvina i dała mu całusa w policzek, aż oboje się zarumienili.
- Uuuuuuu... - wyła radośnie reszta.
- Chicho! Żadnego beczenia, awwwwwowania i uuuuuuuuowania, jasne? - popatrzył Alvin po pozostałych.
- Dobra, już dobra! - zaśmiał się Gilbert. Brittany zakręciła i wypadło na Gilberta. Ten się uśmiechnął.
- Nie musisz mnie całować.
Tym razem wszyscy zaśmiali się tak głośno, że się szyby zatrzęsły. Brittany mimo wszystko również się śmiała.
- No to chociaż mi powiedz, czy podoba ci się ta impreza? - Brittany była spłakana ze śmiechu. Gilbert był prawdziwym kawalarzem, wystarczyło popatrzeć się na niego, by dostać atak wesołości.
- Jeszcze pytasz? Aha, to gra na pytania... - nie było wątpliwości, że przybyła fala śmiechu. Gilbert uznał, że nie będzie doprowadzał innych do skrętu brzucha i zakręcił butelką. Tym razem wypadło na Teodora.
- Hmmm... O! - Gilbert uniósł palec wskazujący - Zdradzisz nam zdrobinienie imienia Alvina?
- Po moim trupie! - rzucił z uśmiechem Alvin.
- Pytam się Teodora, a nie ciebie! - odparł wesoło Gilbert i zwrócił się do Teodora - Więc jak?
- Odpowiedź brzmi: nie mogę zdradzić. Kodeks braci - powiedział Teodor. Gilbert uniósł brwi.
- Kodeks braci? Dobra, niech ci będzie, ale ja łatwo nie odpuszczę! - pogroził palcem kawalarz i podał butelkę Teodorowi. Zakręcił i wypadło na Alvina.
- Zrób, co chcesz - powiedział Teodor, uśmiechając się do brata. Alvin wstał i przytulił Teodora.
- A czy teraz możemy zrobić "awwwwwww"? - zapytała Olivia.
- Możecie.
- AWWWWWWWWWWWW!
Potem Alvin zakręcił i wypadło na Justina.
- No stary, jedziesz! Całuj Charlene w oba policzki, haha! - Alvin miał ubaw po pachy, a Justin nic nie mówiąc wstał, podszedł do Charlene i pocałował ją w oba policzki. Charlene się zarumieniła i Justin nie zważając na "uuuuuuuuu" i "awwwwwwwwww" usiadł na swoje miejsce i zakręcił. Wypadło na Szymona.
- No Szymonie, pokaż, co mężczyźni potrafią najlepiej! Masz do wyboru: powiedz coś miłego Żanecie albo ją pocałuj.
- Wybieram wariant pierwszy: Żaneto - zwrócił się do fiołkookiej okularnicy - Lubię cię najbardziej na świecie i wiedz, że najbardziej mogę na tobie polegać - uśmiechnął się Szymon i puścił oczko do Żanety. Wiewióretka była tak zarumieniona, że nie zwróciła uwagi na wycie reszty towarzystwa.
- Dzięki Szymon - powiedziała ze szerokim uśmiechem Żaneta. Tym razem okularnik się zarumienił. W końcu zakręcił i wypadło na Eleonorę.
- Powiedz coś miłego Teodorowi - powiedział Szymon z uśmiechem.
- A więc: Bardzo cię lubię Teoś - posłała uroczy uśmiech Teodorowi, na co wszyscy:
- AWWWWWWWWWWWW!
- Hehe, dzięki Ela, ja ciebie też lubię - powiedział lekko zarumieniony Teodor. Ha, jednak opłukanie pyszczka nic nie dało, a niech to! Eleonora zakręciła i padło na Olivię:
- Pocałuj Olivera, a co mi tam! - rzuciła radośnie Eleonora. Olivia wykonała zadanie, zakręciła i padło na Maję.
- Dobra, mam dla ciebie wyzwanie - zamyśliła się Olivia i za chwilę dodała - powiedz krótki wierszyk.
Maja wzięła głęboki wdech i wyrecytowała:
Na górze róże, na dole fiołki,
A my się przyjaźnijmy, jak dwa aniołki.
Wszyscy zaczęli klaskać. Potem Maja zakręciła jako ostatnia i padło na Żanetę. Bała się trochę, Maja zauważyła to i powiedziała:
- Nie stresuj się Żan, dam ci wyzwanie - przejdź kawałek drogi bez okularów. Jak co, to cię złapiemy.
- OK - westchęła Żaneta, zdjęła okulary i powoli szła przed siebie, a nie było to dla niej takie łatwe. Szymon szedł z boku, żeby ją złapać. I oczywiście się przydał, gdyż Żaneta ledwo zrobiła kilka kroków, potknęła się o butelkę i już miała wylądować na ziemi, kiedy Szymon szybko ją złapał. Podał Żanecie okulary i zapytał:
- Wszystko wporządku?
- Tak, dziękuję - Żaneta uśmiechnęła się ciepło do Szymona. Ten odwzajemnił uśmiech. Potem wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać, śmiać się i tak im czas mijał, że się zbliżała dwudziesta druga i trzeba było się zbierać. Zanim się goście ubrali, to pomogli przyjaciołom posprzątać po imprezie, żeby Dave nie widział bałaganu. Oczywiście zostawili parę kanapek Dave'owi tak, jak mu obiecali. Po kilkunastu minutach pożegnali się z Alvinem, Szymonem i Teodorem i każdy udał się w stronę domu. Szymon skomentował:
- No i Dave nie użyje wyrażenia: ALLLVIIIIIIIIIIIIN!
Bracia się zaśmiali.
Po dwudziestu minutach do domu przyjechał Dave, który był na kolacji z dyrektorem pewnego studia nagrań, przebrał się, zjadł kanapki i potem wszedł do pokoju chłopaków.
- I co, jak impreza minęła? - zapytał.
- Superowo! - zachwalał Alvin. Opowiedział z Szymonem i Teodorem, co się działo na imprezie, potem Dave spojrzał na zegar i oznajmił:
- Cieszę się, ale idźcie już spać, bo jutro do szkoły. Dobranoc.
- Dobranoc Dave! - odpowiedzieli chłopcy i poszli spać. Dave zamknął drzwi do pokoju wiewiórek i również się położył.
To był jeden z najciekawszych poniedziałków w historii.
KONIEC
*org - organizator
Wybaczcie, ale strzeliłem mega błąd, mianowicie chodzi o fanfickowego Adriana, nie pojawił się on na imprezie. Jakby co, to nie mogli mu powiedzieć o imprezie, bo był chory, naprawdę przepraszam.
OdpowiedzUsuńNie szkodzi.Każdemu zdarzają się błędy , ale to nie zmienia tego że fanfick i tak jest bardzo fajny
UsuńDziękuję :)
UsuńFanfick jest.. ŚWIETNY! Masz ogromny talent! Może i mi podeślesz kilka fanficków? ;) Byłabym wdzięczna ;* A teraz przejdźmy do moich ukochanych cytatów...
OdpowiedzUsuń"- A to dla ciebie - Brittany podeszła i pocałowała Alvina w oba policzki, aż się zarumienił.
- Ojej - wydukał - Najpiękniejszy prezent, jaki dostałem. Dzięki, ale to tylko imieniny..." ..awwwwwwwwwwwwwwwwwwww! ;3
"Alvin objął ramieniem Brittany, ale ta o dziwo nie zaprotestowała." ...kolejne awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww! ;3
" Brittany zatkało, ale za chwilę się opamiętała, podeszła do Alvina i dała mu całusa w policzek, aż oboje się zarumienili.
- Uuuuuuu... - wyła radośnie reszta.
- Chicho! Żadnego beczenia, awwwwwowania i uuuuuuuuowania, jasne? - popatrzył Alvin po pozostałych. " ..nie, nie zrozumiałam! Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu... awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww!!!! ;3;3 jak tu nie awww'ać z Alvittany? ;3
"- Nie musisz mnie całować.
Tym razem wszyscy zaśmiali się tak głośno, że się szyby zatrzęsły. Brittany mimo wszystko również się śmiała.
- No to chociaż mi powiedz, czy podoba ci się ta impreza? - Brittany była spłakana ze śmiechu. Gilbert był prawdziwym kawalarzem, wystarczyło popatrzeć się na niego, by dostać atak wesołości.
- Jeszcze pytasz? Aha, to gra na pytania... " ..hahahahahahahahahahahahahahahahahahha :D N-nie wyrabiam! Pozdro z podłogi! :D
Czyli podsumowując... to była twoja kolejna świetna praca! Zabawna, słodka i było wszytkiego po trochu :) Oczywiście, ja preferuję Alvittany dlatego te cytaty dotyczą te pary ;) a moje marzenie kiedyś się spełni i będą razem! Ja ci to mówię! :D
Więc, jak juz pytałam, może chciałbyś podesłać mi kilka swoich prac? Byłabym wdzięczna ;* Gratuluję! :)
A podałabyś mi maila? Możemy pogadać na ten temat. A tak w ogóle mam tylko te fanficki, co są na blogu :)
UsuńOk tym razem tylko niewielki akcent wymienionej przeze mnie wcześniej osoby :)
OdpowiedzUsuń