A więc dostałam kolejnego fanficka od Pablo.Mam nadzieję że spodoba wam się tak samo jak poprzedni.Zapraszam do czytania.
Tytuł : Do trzech razy sztuka
Ostatnią lekcją w ten poniedziałkowy dzień była informatyka. Uczniowie niechętnie podchodzili do tego przedmiotu, choć mogłoby to wywołać wśród dorosłych nieskrywane zdziwienie. Dlaczego niby informatyka ma być nudnym przedmiotem? Czy to z powodu złych ocen czy też z lenistwa? Pewnie jedno i drugie byłaby prawdą, ale nie w tym wypadku. Nauczyciel informatyki, pan Henry Hampton, nie jest typowym nauczycielem owego przedmiotu. Wszystkich uczniów traktuje jak narzędzia do pracy, a sam Hampton wywyższa się nad nimi udając, jaki to z niego informatyk, jakich to rzeczy nie dokonał, przy których Bill Gates i Steve Ballmer byliby przy nim jak małe kajtki. Dlatego uczniowie nadali mu przezwisko "Lamerski minerał".
Z tego przedmiotu nici ledwo przędzą Alvin, Teodor, Brittany i Eleonora, natomiast Żaneta ma tylko czwórkę, ponieważ Hampton twierdzi, że ma potencjał, ale za mało się stara. A Szymon?
Szymon zna się na informatyce lepiej, niż wielu zawodowych informatyków z Gatesem i Ballmerem razem wzięci. Jest znienawidzony przez Hamptona za jego olbrzymią wiedzę, toteż stara się upokorzyć małego geniusza przy każdej okazji. Hampton sądzi, że jest kompletnym beztalenciem w dziedzinie informatyki i powinien ten przedmiot zostawić fachowcom.
Wszedł informatyk do klasy i oznajmił:
- No moi drodzy! Teraz proszę uruchomić komputery i zalogować się na konto podane na tablicy - wskazał tablicę - dzisiaj był zapowiedziany test końcowy przed wakacjami.
Przez klasę przeszedł pomruk niezadowolenia. Włączyli niemrawie komputery, by mogli się zalogować do tego narzędzia tortur.
Gdy to zrobili, nauczyciel spojrzał na zegar i powiedział:
- Macie pół godziny czasu. Pytań jest 50, więc dacie radę - Hampton otworzył laptopa i zaczął klikać, tym samym ignorując uczniów. Po chwili słychać w sali było tylko dźwięki monotonnego klikania.
Pytania w rzeczywistości były bardzo proste.
Na przykład było takie pytanie: "Do jakiego portu wkładamy pendrive?", a odpowiedzi były następujące: "Port własny", "Port Gdyński", "Port USB", "Port boloński". Takich podobnych pytań było kilka, a w miarę czytania można było dostać ataku śmiechu. Jednym słowem: nauczyciel był kompletnie niekompetentny w prowadzeniu tego przedmiotu.
Od pewnego czasu Oliver, największy wielbiciel przedmiotów humanistycznych w szkole, wiercił się na krześle niemiłosiernie. Co chwila sapał i mruczał pod nosem uwagi dla autora tych pytań. Hampton popatrzył nienawistnie na Olivera i zapytał:
- Co ci się dzieje? Owsiki masz?
Kilka osób zachichotało.
- Nie - odparł Oliver - Z tym komputrem nie idzie współpracować! O, właśnie mi się zaciął, może pan na niego looknąć?
- Konserwacji sprzętu dokonuję dziś po szkole - odmówił informatyk - a że jest teraz test, to nie mogę nic zrobić. Jeżeli zostanie trochę czasu, to po teście rzucę na niego okiem.
Szymon przyglądał się Hamptonowi.
"Co to za nauczyciel, który nie uznaje problemu. A jak nie uznaje, to znaczy, że sam ma problem" - pomyślał ze złością. Ale zacisnął zęby, by niczego nie palnąć.
- To co mam zrobić? Nie mogę ukończyć testu, jak mi komputer świruje - Oliver zaczynał się niecierpliwić.
- Uruchom defragmentację dysku - poradził oschle nauczyciel.
- Co mam uruchomić?! - spytał z przerażeniem Oliver, szukając klawisza, na którym mogło być napisane defragmentacja dysku. Nie znalazł.
- Masz to w akcesoriach, w narzędziach administracyjnych - poradziła mu Żaneta.
- Shhhhh! - syknął na nią Hampton - Jest test.
- Wiem - odparła urażona wiewióretka. To było takie niesprawiedliwe. Chciała tylko koledze pomóc, a nauczyciel tu ją ucisza, co za skandal!
- No nieeee! - oznajmił Oliver po chwili - Teraz jeszcze bardziej zamula!
- Cicho bądź! - skarcił go Alvin - Nie mogę się skupić przy twoich jękach!
- Ale ten komputer...
- OLIVER! - krzyknął informatyk tracąc już cierpliwość - Jeszcze jedno słowo, a kończysz test z dwiema jedynkami!
To skutecznie uciszyło marudę.
- Przecież ta defragmentacja dysku zajmie miesiąc! - Szymon już tego nie wytrzymał, po czym zwrócił się do Olivera - Zwiększ ilość pamięci wirtualnej, to przestanie świrować.
- DOŚĆ TEGO! - Hampton trzasnął dziennikiem o biurko z donośnym hukiem - SZYMON SEVILLE! WYNOCHA Z KLASY, JUŻ! TWÓJ TEST DOBIEGŁ KOŃCA! - i odłączył kabel ze stanowiska, przy którym Szymon szybko klikał. Ekran zgasnął.
- Jeszcze tylko trzy pytania - wstał Szymon zrezygnowany. Wziął torbę na plecy i odprowadzany smutnymi spojrzeniami klasy, wyszedł z sali. Nauczyciel złożył ręce i rzucił ze złością:
- JEŻELI NIE BĘDZIECIE SIĘ UCZYĆ W PRZYSZŁYM ROKU, TO SKOŃCZYCIE TAK JAK ON! - i usiadł za biurkiem.
Już nikt nie narzekał na komputery. Po dziesięciu minutach Hampton kliknął w klawisz na klawiaturze i wszystkie komputery zostały wyłączone.
- Koniec testu - i w tym momencie zadzwonił dzwonek - Wyniki poznacie jutro. Do zobaczenia.
Uczniowie już go nie słuchali, tylko kierowali się do szatni, by jak najszybciej opuścić mury Studia 21. Wiewiórki postanowiły podążyć za Szymonem. Znaleźli go w szatni, gdzie czytał książkę.
- Niezła akcja stary! - Alvin klepnął brata w ramię - A tak wogóle nie zasłużyłeś sobie na wydalenie z klasy.
- Wiem - odparł Szymon.
- Nie przejmuj się nim - Żaneta objęła go ramieniem - Nie zrobiłeś niczego złego, więc jak nie dostaniesz szóstki, to piątkę masz murowaną.
Szymon popatrzył na Żanetę i powiedział:
- Ja się nie przejmuję wywaleniem z klasy, po prostu jestem przeciwny takiemu traktowaniu klasy. To wielce niesprawiedliwe.
- Ale Szymek, przecież i tak jesteś najlepszy! - powiedział radośnie Teodor. Szymon w odpowiedzi przytulił go.
- Wiem Teodorze, ale Hampton uważa, że może tak wszystkimi pomiatać, zwłaszcza tymi, co wiedzą więcej. I zamierzam mu udowodnić, że się myli. Jak to mówią: do trzech razy sztuka. Teraz mi się nie udało, to uda mi się następnym razem.
***
Szymon siedział przed ekranem swojego laptopa i klikał zawzięcie w klawiaturę. Szybko dostał się na serwer szkolny, którym administrował Hampton.
- Nawet zabezpieczyć szkolnego serwera nie umie - skomentował okularnik - a tym bardziej nim administrować.
Szukał wszelkich luk na szkolnej stronie, a było ich sporo. Błędy w wyrazach, nierówność prezentowanych zdjęć, dużo niepotrzebnych wcięć w tekście, tło nie pasujące do strony i wiele innych. Istna masakra. A potem są pretensje ze strony dyrekcji, że nikogo nie interesuje ich strona, ale to już problem admina. Jak pościelił, tak się wyspał.
Szymona interesowała jedna sekcja: grono nauczycielskie. Wszedł tam i odnalazł Hamptona. Postanowił postąpić wbrew sobie i trochę pofantazjować. Ściągnął jego zdjęcie profilowe i obrobił je w Photoshopie. Później wstawił na stronę.
- Jest pięknie - ocenił z zadowoleniem - Teraz się przekonamy, czy lubi kolor brązowy.
Oczyścił się ze śladów, zamknął system i wziął się za czytanie książki Stanisława Lema. Po godzinie ogarnęła go senność i jedyne, co zapamiętał tego dnia, to moment, w którym położył głowę na łóżku. Reszta weekendu minęła mu całkiem wesoło.
***
Dyrektor Studia 21, magister inżynier Jonathan Levy przeglądał zasoby szkolnego serwera z uśmiechem na twarzy. Mianowicie przyjrzał się tylko jednemu użytkownikowi o nazwie "~The$ChipBrain#013", który od początku pierwszej klasy zawsze był zalogowany, a może raczej włamany. Nie robiło to na dyrektorze żadnego oburzenia, co więcej oburzenie mogłoby dotyczyć w stronę osoby, jakim był szkolny administrator. Czyli Henry Hampton, który ma małe pojęcie o zabezpieczeniach.
Cały czas dyrektor oglądał nowe zdjęcie tegoż informatyka, aż go żołądek skręcał ze śmiechu, a ponieważ sam był w gabinecie, to nikt go nie słyszał. Potem się uspokoił i zaczął myśleć na głos:
- Hmmm... trzeba w końcu coś z tym zrobić. To tak nie może wyglądać. Szkolny informatyk ma być wykształcony, a nie po podstawówce - i tu popatrzył się na dyplom Szymona Seville'a, laureata wygranej niedawno olimpiady przedmiotowej z informatyki. W miarę, jak się temu przyglądał, już czuł, jaki jest genialny.
- No tak, po co mam się z tym minerałem męczyć, jak mam odpowiedniejszego kandydata na jego miejsce! Że też wcześniej na to nie wpadłem! - klepnął się w czoło, aż zabolało - To Szymon Seville zajmie jego miejsce. Od początku miałem na niego oko, od razu wiedziałem, że to ten jedyny... moja solidna firma! Dzięki temu małemu informatykowi problemy szkolne znikną, coż, trzeba to omówić na zebraniu.
Dyrektor spojrzał jeszcze na zegar, wziął dwa głębokie wdechy i wyszedł z gabinetu.
***
Na szkolnej przerwie przed lekcją matematyki wiewiórki przyszły pod gablotę, by zobaczyć, jak komu poszedł test. Nie było wcale najgorzej.
- Ja mam trzy - oznajmiła Brittany
- Nieźle - odparł Alvin - a ja dwa...
- Też nieźle - Brittany klepnęła Alvina w ramię.
- Dzięki...
- A ja mam trzy i ty Teoś też - odczytała z kartki Eleonora.
- Super! Dzięki - ucieszył się Teodor.
- A ja cztery, czyli nic nowego - westchnęła Żaneta.
- Ja tu widzę piątkę - odparł Szymon. Żaneta popatrzyła na niego uważnie, z resztą pozostali również.
- Jak to? - zapytała z niedowierzaniem Żaneta - Przecież jest napisane cztery.
- A patrzyłaś na punktację? - Szymon wskazał punktację z ocenami - Ty masz czterdzieści pięć punktów, tutaj pisze, że od czterdziestu czterech jest piątka, a ty jej nie masz.
Żaneta patrząc to na swój wynik, to na punktację poczuła, jak czerwieni się ze złości.
- Co za... co za... ham! - wydusiła przez łzy okularnica. Szymonowi zrobiło się jej żal, bo uważał, że powinna dostać szóstkę, choćby i nawet z wykrzyknikiem, ale szóstkę. Nie zawahał się ani chwili dłużej i przytulił Żanetę, ona natomiast ukryła pyszczek w jego bluzie.
Również zrobił się zły na Hamptona.
- Ćśśśś, nie płacz Żaneto, zapłaci za swoją niekompetencję - próbował pocieszyć wiewióretkę Szymon. Potem siostry przytuliły małą geniuszkę. Szymon postanowił zajrzeć, co otrzymał i już czuł, jak ma ochotę walnąć temu zarozumialcowi. Na kartce było napisane: "Szymon Seville: 47 pkt/50 pkt - ocena: 1".
- CO ZA MENDA! WIDZICIE, CO OTRZYMAŁEM?! - rzucił ze złością Szymon. Nikt nie próbował go opanować, bo widzieli to, co on. Nie mogli w to uwierzyć. Szymon czterdzieści siedem punktów na pięćdziesiąt i jedynka? Coś tu jest nie halo albo z nauczycielem, albo... Nie, to trzeba załatwić z dyrektorem. Już Szymon miał zamiar do niego iść, ale dzwonek wszystko zepsuł. Z ponurymi minami udali się do sali matematycznej.
***
Po matematyce mieli informatykę. Hampton wszedł z uśmiechem do klasy i zapytał:
- Podobają się wyniki?
Klasa patrzyła na niego nienawistnie, zwłaszcza szóstka małych wiewiórek. Szymon postanowił tego nie zostawiać, wstanął i rzucił:
Dlaczego pan wstawił czwórkę Żanecie, skoro z punktacji jasno wynika, że ma mieć piątkę?!
Cała klasa patrzyła na małego kujona w totalnym osłupieniu. Na Hamptonie to pytanie nie zrobiło żadnego wrażenia.
- Bo za mało się stara - odparł oschle Hampton. Żanecie znowu stanęły łzy w oczach.
- To nie jest odpowiedź - Szymon nie dawał za wygraną.
- JAK NAJBARDZIEJ JEST, SEVILLE! - ryknął na Szymona informatyk - JEŻELI ZNOWU MASZ PRETENSJE, TO KIERUJ JE TYKLO DO SIEBIE! TO TY JESTEŚ LAMER KLASOWY! NIE ZNASZ SIĘ NA INFORMATYCE, WIĘC NIE PYSKUJ!
- NIEPRAWDA! - wrzasknęła zrozpaczona Żaneta i wybiegła z klasy. Hampton śledził ją wzrokiem, potem wrócił do Szymona:
- I DO TEGO UCZYSZ PYSKOWANIA INNYCH! NA ZEBRANIU NIE BĘDZIE ZBYT DOBRYCH OPINII O TOBIE, JUŻ JA CIĘ ZARĘCZAM!
- Wie pan co? Tak szczerze, to mam pana dość! - rzucił jeszcze głośniej - Pan jest kłamca i oszust!
- Z KLASY WOOOOOOOOON!
Już Szymon miał wychodzić, gdy do klasy wszedł wiewiór Maurycy, pupilek Hamptona.
Właściwie to drugi taki lamer, który naśladował Hamptona we wszystkim i dlatego jako jedyny w szkole otrzymuje same szóstki, nawet, jak się nie nauczy na sprawdzian. Wszyscy go nienawidzą. Hampton na jego widok uśmiechnął się:
- O, Maurycy! Jak to dobrze, że cię widzę.
- A gdzie Hawranek? - zapytał Alvin na głos. Cała klasa zaczęła pękać ze śmiechu. Nauczyciel spojrzał groźnym wzrokiem na Alvina, ale nic nie powiedział. Szymon już wiedział, co zamierza Hampton, więc wyszedł z klasy, żeby poszukać Żanety.
Informatyk kontynuował:
- Maurycego znacie i wiecie, jakie ma predyspozycje. Dlatego mam zamiar mianować go administratorem szkolnego serwera. Ogłoszę to dzisiaj podczas zebrania.
Klasa próbowała stłumić śmiech, bo to było przecież absurdalne. Minerałek i administracja? To tak jakby posadzić rolnika jako prezydenta, co o polityce nie ma zbytnio pojęcia. Zaś sam Maurycy poczuł się, jakby był w siódmym niebie.
- Naprawdę? Dziękuję, nie pożałuje pan tego! - podziękował i szybko wybiegł z klasy. Do tego czasu zdążyli wrócić Szymon z Żanetą. Przez resztę zajęć nikt już nie słuchał monotonnego gadania Hamptona, zaś po dzwonku wszyscy udali się do domów, a nauczyciele na naradę.
***
Dyrektor Jonathan Levy był naładowany jak armata.
- CHOLERA JASNA, ZA CHWILĘ DOPROWADZICIE TEN BUDYNEK DO RUINY, A RAZEM Z NIM NAS WSZYSTKICH! Ech, spokój, wdech, wydech... - oddychał spokojnie dyrektor. Wszyscy nauczyciele patrzyli na niego z przerażeniem.
- Ja się ciebie boję, Jonathanie... - powiedziała cichutko Anna Bright, nauczycielka matematyki.
- Masz słuszność, jest się czego bać! - wycedził przez zaciśnięte zęby dyrektor - Pierwsza sprawa i chyba najważniejsza: chodzi o ocenę TYLKO jednego ucznia. Przejrzałem bazę danych...
- Jak to? - Hampton wszedł dyrektorowi w słowo - Dopiero dzisiaj zmieniałem hasło na serwerze i...
- I chyba nie byłbyś taki głupi, żeby zostawiać hasło zapisane w Notatniku?! - dyrektor spojrzał tak groźnie na Hamptona, aż ten zamilkł - A właśnie, zaaktualizowałeś sobie zdjęcie na stronie?
Informatyk zbladł.
- Co masz na myśli?
- A mam na myśli to! - dyrektor podrzucił mu wydruk, na którym twarz Hamptona wyglądem przypominała... WIEWIÓRKĘ!
- Ale, co to... po co i... - jąkał się informatyk i zaraz go olśniło - Aha! To pewnie ten lamer Seville! Wszędzie wkłada łapska tam, gdzie nie powinien! Jestem tego pewny... co za skandal! Wywalić go!
- Naprawdę? - dyrektor spojrzał Hamptonowi w oczy - Ja bym liczył na tego twojego pupila, Maurycego! - wycelował w Hamptona palcem.
- To nieprawda! - informatyk zaprzeczał - On nie ma...
- Zostawmy ten temat! - dyrektor walnął w stół - Jak już mówiłem, przejrzałem bazę danych i zobaczyłem tam jedynkę u SZYMONA SEVILLE! Zgadza się, Hampton?
Ten smętnie przytaknął.
- Dlaczego on nie ma szóstki? Zauważyłem rówineż, że źle traktujesz Żanetę. Ona ma same czwórki, a powinna mieć piątki.
Co masz do powiedzenia na ten temat?
Hampton milczał. Dyrektor spodziewał się tego.
- I słyszałem, że chcesz mianować Maurycego na administratora. A czy w ogóle wiesz, co powinien umieć taki administrator?
Hampton dalej milczał.
- Tak być nie może. Aha, wiesz może o tym, że Szymon właśnie został laureatem w olimpiadzie z TWOJEGO przedmiotu?
- Nie - bąknął nauczyciel.
- No właśnie, co cię to obchodzi, nie?! Dobra, nie będę się dłużej nad tobą użalał, zrobisz to, co ci powiem, bo wiesz, że rozpatruję przyjęcie innego nauczyciela za ciebie? - zadawał pytania poirytowany dyrektor.
- Tak - mruknął Hampton.
- To świetnie! Chcę, żeby Szymon i Żaneta otrzymali szóstki nie tylko na koniec semestru, ale i na świadectwie, zrozumiano?
Hampton pokiwał niemrawie głową.
- Dodam jeszcze, że to Szymon zostaje od jutra administratorem szkolnego serwera. A reszta ma pilnować swoich obowiązków oraz traktować swoich uczniów, jako nadzieję na przyszłość, a nie jako narzędzia do pracy!
Myślę, że byłoby to na tyle. Do zobaczenia! - dyrektor pożegnał grono nauczycielskie i wyszedł. Gdy był już za szkołą, wypuścił głośno powietrze:
- No i o to chodziło - i ruszył dumnie w stronę ulubionej kawiarenki.
***
Następny dzień przyniósł falę przyjemności. Po pierwsze: odwołano sprawdzian z chemii, potem dyrektor wspólnie z uczniami przygotował program artystyczny z udziałem wiewiórek. Było naprawdę świetne. Wiewiórki i wiewióretki dały czadu, śpiewając znane utwory z ostatniego roku. Później dyrektor mianował Szymona na nowego administratora, pogratulował mu za zajęcie pierwszego miejsca w olimpiadzie, udzielił kilka porad Żanecie odnośnie informatyki (co z resztą słuchała z przyjemnością) i pozwolił wszystkim uczniom pójść do domu po programie. Musiał ochłonąć, ostatnie dni wykończyły go totalnie, a jeszcze w wakacje będzie musiał tu siedzieć, no cóż, taka praca.
Przyjaciele natomiast siedzieli w parku i zajadali się lodami. Było trochę upalnie, więc lody były jak najbardziej wskazane.
- Gratuluję admina - powiedział Alvin do Szymona.
- Dzięki - odparł Szymon i zwrócił się do Żanety:
- Fajnie, że masz szóstkę, należała ci się.
- Dziękuję - uśmiechnęła się ciepło do Szymona Żaneta - Tobie też.
Szymon w odpowiedzi również się uśmiechnął.
- Ej, a nie pójdziemy już do domu, ciepło mi trochę - narzekał Teodor. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- W sumie czemu nie? - zapytała Brittany - Chodźmy.
Ruszyli powolnymi krokami do domu. Gdy dotarli, każdy udał się do swojego pokoju, żeby odpocząć. Dave uśmiechnął się na widok gromadki, która smacznie drzemała w swoich pokojach. Postanowił ich zostawić, niech odpoczywają.
To był bardzo ciepły, ale udany dzień. Oby tylko upał nie był kolejnym powodem do zmartwień. W razie czego, Szymon i Żaneta stworzą coś, co pozwoli przetrwać upały. Może wielki parasol nad domem, pokryty bateriami słonecznymi?
Przynajmniej prąd byłby czerpany z tych baterii, w końcu mieć darmowy prąd, a nie mieć to wielka różnica. Ciekawy pomysł, pytanie tylko, co z tego wyniknie? To pytanie zostawmy dwojgu młodym, wiewiórczym umysłom.
KONIEC
Napiszcie czy wam się podobało.Jeśli ktoś chciałby żeby jego fanfick znalazł się na blogu piszcie na mój adres e - mail.Znajdziecie go pod postem ,, Kolejna informacja ''.Także jakby ktoś chciał to może wysłać.
Świetny fanfick! :D Cudowny <3 Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Kolejny fanfick już się pisze :)
UsuńPiszesz wspaniałe Fanficki! Może stworzysz bloga? Choć pewnie nie, ale i tak masz smykałkę do pisania. Czekam na kolejny twój Fanfick :)
OdpowiedzUsuńWspaniały Fanfick! Masz talent! Bardzo,bardzo mi się podoba. <3
OdpowiedzUsuńWspaniały Fanfick! Masz talent! Bardzo,bardzo mi się podoba. <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi to przypomina sytuację z książki Rafała Kosika - Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy.
OdpowiedzUsuńPraktycznie prawie kropka w kropkę.
Bardzo mi to przypomina sytuację z książki Rafała Kosika - Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy.
OdpowiedzUsuńPraktycznie prawie kropka w kropkę.