A więc przyszedł czas na rozdział drugi.Życzę miłego czytania. :-)
ROZDZIAŁ II: U ŹRÓDEŁ MITOLOGII CZ.1
Następnego dnia w szkole chłopaki spotkali się z dziewczynami przed salą geograficzną. Nie lubili tego przemiotu, ze względu na nauczycielkę, panią Kim Boston, która była bardzo wymagająca. Czekała właśnie na klasę wiewiórek niezbyt miła niespodzianka: odpowiedź przy tablicy, która była rzeczą gorszą od pisemnej klasówki.
- Założę się, że zapyta mnie o Boston - powiedział Gilbert - a ja jej wtedy powiem: stoi tu przede mną.
Wiewiórki i wiewióretki mimo świadomości, że mogą zostać odpytane, zaśmiały się. Chcieliby, by chociaż nie pytała zbyt dokładnie wszystkich rzek, miast, krajów, co przez wakacje pozapominali. Dzwonek szybko oznajmił nadejście nieuniknionego. Cała klasa, w ponurych nastrojach, weszła do sali. Kiedy każdy zajął swoje miejsca, do klasy wkroczyła pani Boston takimi krokami, jak żołnierze piechotą przedzierają się ze sprzętem przez czterdziestostopniowy upał.
Usiadła na fotelu przed biurkiem, otworzyła dziennik i czytała listę obecności. Kiedy skończyła, to nie zamknęła dziennika, tylko jechała swoim palcem po nazwiskach i wskazała na środek.
- Gilbert McClinton, zapraszam do tablicy - oznajmiła protekcjonalnym tonem pani Boston i popatrzyła na wygrzebującego się z ławki Gilberta. Wreszcie udało mu się dojść do tablicy, na której już wisiała mapa Stanów Zjednoczonych. Westchnął cicho.
- Proszę mi wskazać półwysep Labrador - wycedziła nauczycielka, wiedziała o tym, że Gilbertowi zaraz wpadną do głowy głupstwa, byleby nie odpowiadać. Było tak i tym razem.
- A nie mógłbym opowiedzieć o samym półwyspie? - zapytał z nadzieją Gilbert - Taką anegdotkę fajną mam.
- Nie możesz! - warknęła pani Boston - Albo mi pokazujesz, albo siadasz z jedynką w dzienniku!
- Wolę drugą opcję - Gilbert nie czekał, aż nauczycielka wpisze ocenę do dziennika, tylko powlókł się na swoje miejsce.
Geograficzka zrobiła to, co postanowiła, a potem znowu popatrzyła do dziennika na nazwiska. Tym razem padło na...
- Alvin Seville! Zapraszam - nauczycielka wskazała ręką mapę.
- Raczej też poproszę o pałę tak zaraz na początku roku! - odparł Alvin, stawiając akcent na "początku roku". Pani Boston się tym nie przejęła, tylko wpisała mu jedynkę.
- To teraz zapraszam Eleonorę Miller! - rzuciła sucho nauczycielka, nawet nie patrząc na lekko roztrzęsioną wiewióretkę. Nieco chwiejnymi krokami podeszła do nauczycielki.
- Wskaż mi Kalifornię.
Eleonora popatrzyła chwilę na mapę, a potem na klasę. Teodor odszukał właściwą stronę w szkolnym atlasie i szybko jej pokazał. Na szczęście geograficzka nie patrzyła, potem odwróciła wzrok do Eleonory:
- To wiesz, czy nie wiesz?
- Kalifornia leży tu - wiewióertka wskazała zachodni kraniec Ameryki Północnej. Pani Boston pokiwała głową.
- Bardzo dobrze.
- Dobrze, bo Teodor jej podpowiedział - mruknął niezadowolony, nie wiadomo z czego Justin.
Niestety powiedział to za głośno. Geograficzka popatrzyła na niego.
- Dziękuję ci Justinie, że mi o tym powiedziałeś. Za to nie będziesz odpytany.
- Dziękuję - odparł z uśmiechem wiewiór, posyłając nieszczery uśmiech Eleonorze. Teodor poczerwieniał na twarzy z gniewu, ale na razie nic nie powiedział. Eleonora z jedynką w dzienniku, usiadła na swoim miejscu.
Do końca lekcji prawie połowa klasy otrzymała jedynki za to, że po wakacjach nie pamiętali, gdzie co leży.
***
Na lekcji wychowawczej pani Julia Ortega przeglądała oceny z geografii. Jej mina świadczyła o tym, że ktoś ma coś nie tak z głową, wstawiając jedynki zaraz od pierwszej lekcji. Zamknęła dziennik, wypuściła głośno powietrze i zwróciła się do klasy:
- Wiem, że to nieuczciwe stawiać jedynki za niewiadomo co, ale czas przejść do dobrych wieści. Jedziemy na wycieczkę do Kalifornii. Na trzy dni.
Cała klasa zaczęła wyć z radości. Wiewiórki posłały sobie spojrzenie mówiące: "Przypadek?".
Po chwili wszyscy się uspokoili, by pani wychowawczyni mogła kontynuować.
- Wycieczka odbędzie się teraz w piątek, a jej koszt wynosi sześćdziesiąt dolarów. Takie pytanie: czy ktoś wie, że od razu nie pojedzie?
Nikt się nie zgłosił. Pani Ortega uśmiechnęła się i powiedziała:
- Teraz możecie zająć się sobą aż do końca zajęć.
Od tej pory klasa zaczęła ze sobą swobodnie rozmawiać. Alvin, Szymon i Teodor odwrócili się do ławki wiewióretek, by mogli porozmawiać.
- Nie mogę tego ogarnąć, skąd on o tym wie - zaczął Alvin.
- Sprawa jest prosta - odparł Szymon - musiał podsłuchiwać kogoś w samorządzie uczniowskim, albo na zebraniu nauczycieli. Dobra, a teraz przejdźmy do konkretów. Mamy znaleźć skrzydło Ikara, tak? - pozostała piątka pokiwała główkami - I od razu mówię, że to niemożliwe.
- Dlaczego? - zapytała Żaneta.
- Ponieważ nie sprecyzował nam miejsca do poszukiwań. A skoro nie wiemy, gdzie szukać, to i nie znajdziemy tego przedmiotu w tydzień - wyjaśnił Szymon.
- Może zostawił nam gdzieś tutaj wskazówkę? - zaproponowała Eleonora.
- Nawet jeżeli, to gdzie? - Brittany zaczęła się rozglądać za czymś, co mogłoby posiadać potrzebną informację. Teodor od dłuższego czasu przyglądał się pewnym liczbom na tablicy. Wreszcie nie wytrzymał i pociągając Szymona za rękaw, zapytał:
- A może to jest wskazówka? - wskazał tablicę. Reszta również skierowała tamtędy wzrok. Szymon chwilę analizował, to co widzi, aż wreszcie klepnął się w czoło.
- No jasne! To są współrzędne miejsca poszukiwań. Ciekawe gdzie... - okularnik już wklepywał współrzędne do programu obsługującego GPS w smartfonie i z dumą oznajmił - Jezioro Wesley! Drugie, co do jeziora Bajkał w Rosji, najgłębsze jezioro USA*.
- Myślicie, że jedziemy do pensjonatu nad jeziorem? - zapytał Alvin, trochę powątpiewając - Kalifornia to trochę jakby metropolia.
- Nie do końca - zaprzeczyła Żaneta - Owszem, aż siedemdziesiąt procent Kalifornii to miasto, a pozostałą część zajmują tamtejsze rejony leśne, gdzie i tam znajduje się pensjonat i jezioro.
- Łał - pokiwał Szymon głową z uznaniem - a ja myślałem, że to ja wiem więcej o naszym kontynencie.
Żaneta się lekko zarumieniła. Uśmiechając się, posłała Szymonowi swoje spojrzenie spod fiołkowych oczu. Patrzyli tak na siebie chwilę, aż Alvin i Brittany chrząknęli znacząco.
- Dobra, po szkole pakujemy się i czekamy do piątku - oznajmił Alvin i w tym momencie zadzwonił dzwonek.
***
Ze względu na długość historii, od razu przejdźmy do wycieczki :)
* Tak naprawdę nie ma takiego jeziora. Na potrzeby tej historii niektóre miejsca i osoby mogą być fikcyjne.
Trzy dni później...
***
Wycieczka! Hurra! Coś, czego potrzeba klasie przed całoroczną harówką. Kierowca autokaru, pan Johnny Duck, sprawdził stan swojego pojazdu i chwilę potem oznajmił, że wszystko jest w porządku i że można wsiadać.
Pani Ortega przeliczyła swoją klasę, by się upewnić, że nikogo nie brakuje. Nikogo nie brakowało. Z uśmiechniętymi twarzami, cała gromadka wsiadła do autokaru. Niestety, zanim wszyscy usadowili się na swoich miejscach, zaczęła się kłótnia o miejsca, zwłaszcza ostatnie na cztery osoby.
- Ej, my tu byłyśmy pierwsze! - krzyknęła Amanda, klasowa lalka z toną tapety na twarzy, a jej koleżanki, Cho i Samantha, przytakiwały jej.
- Owszem, byłyście - zaśmiał się Gilbert - ale raczej pierwsze i ostatnie!
Cały tył autokaru zaśmiał się. Nikt nie kwapił się upominać Gilberta o zasadzie, że kobietom ustępuje się miejsca, bo widocznie dla tej trójki równouprawnienie nie istniało. Amanda zacisnęła pięści ze złości i powędrowała do przodu autokaru. Samantha i Cho również za nią podążyły.
- Nareszcie spokój - odetchnął Gilbert z ulgą.
- No - przytaknął Oliver znad książki - dlatego ja je ignorowałem.
Tymczasem wiewiórki usadowiły o siedzenia przed chłopakami na końcu autokaru, dzięki temu, aby coś powiedzieć, nie będą musieli się przechadzać na tył autokaru. Miejsca w autokarze były podzielone na dwa siedzenia z lewej i prawej strony, a na środku było przejście, tak jak w normalnych autokarach. Zatem Alvin siedział z Szymonem, Brittany z Żanetą na przeciwko nich, a przed Alvinem i Szymonem siedzieli Teodor i Eleonora. Kierowca wreszcie ruszył z miejsca i tak po chwili autokar wtoczył się na autostradę. Teodor zapatrzył się na widok mknących samochodów za oknem, aż się zdrzemnął. Eleonora również odczuła senność i opierając główkę o ramię Teodora także zasnęła. Chwilę później Teodor objął Eleonorę ramieniem i dalej drzemał. Właściwie to ponad połowa klasy wiewiórek zdrzemnęła się, bo zbiórka była na szóstą pięćdziesiąt, a wyjechali o siódmej piętnaście. Na miejscu mieli być o dwunastej, jeżeli nie będzie korków. Alvin wychylił się w stronę Brittany i szepnął:
- Jesteście gotowe?
- Tak - odparła wiewióretka, wyciągając słuchawki - a teraz mi nie przeszkadzaj, bo chcę muzyki posłuchać.
- Luz - Alvin machnął łąpką, wyjął swój smartfon i zaczął grać. Natomiast Szymon i Żaneta czytali książkę.
- Ed, a masz może tego moda, co ci mówiłem? - zapytał z samego końca autokaru Gilbert.
- Nie mam - odparł Ed znad ekranu konsoli PS Vita*.
- Nie umiesz go zainstalować?
- Nie, chodzi o to, że go po dwóch godzinach wywalili - wyjaśnił Ed i stracił już całkowicie zainteresowanie otoczeniem. Gilbert również zajął się grą na laptopie.
- Ciekawe, co oni zaś kombinują - rzucił w przestrzeń Justin z przodu autokaru. Siedział z Charlene, bo jako jedyna go lubiała.
- Mówisz o Alvinie i spółce? - zainteresowała się blondwłosa wiewióretka.
- Mhm - przytaknął Justin.
- Daj spokój - Charlene machnęła łąpką - Miejmy miłą wycieczkę, przecież nic takiego nie robią.
- Nie robią? - Justin popatrzył na Charlene - Ostatnio ciągle gadają o czymś w kącie.
Coś mi to podejrzanie wygląda.
- Może mają własne sprawy - zakończyła Charlene i odwróciła się do okna, by się na chwilę zdrzemnąć.
- Ciekawe, jakie sprawy? - mruknął do siebie cicho wiewiór, by Charlene go nie usłyszała, po czym wyjął słuchawki i zaczął słuchać muzyki. Postanowił na chwilę dać tym wiewiórkom spokój, ale już wiedział, że tego zachowania im nie odpuści.
***
5 godzin później - Kalifornia - Pensjonat "Dzika Róża", godzina 12:23
*PS Vita - przenośna konsola do gier wideo, następca konsoli PSP; jest o wiele lepszą wersją konsolki, niż PSP (zdaniem autora).
***
Autokar z klasą muzyczną po małym korku wreszcie dojechał do pensjonatu "Dzika Róża". Uczniowie szybko wyszli z pojazdu, by szybko ogarnąć to, co widzą: pensjonat położony na łonie natury, gdzie od tylniej strony porastał las i gdzie powinno być niedaleko Jezioro Wesley. Sam pensjonat sprawiał pozytywne wrażenie: cały zbudowany z lekko ciemnego drewna, o spadzistym dachu i małej werandzie.
Pani Otrega podziękowała panu Johnny'emu za podróż i dołączyła do klasy.
- A teraz ustawcie się i dzień dobry, chyba nie muszę wam tego powtarzać.
- Proszę panią, my to wiemy przecież! - odparła z pretensją w głosie Samantha. Pani wychowawczyni tylko na nią spojrzała i po chwili dotarła do drzwi. Zanim jednak zadzwoniła na dzwonek, to drzwi się otworzyły i stanęła w nich wysoka, blond pani po trzydziestce i z uśmiechem powiedziała:
- Dzień dobry, właśnie na panią i pani podopiecznych oczekiwaliśmy, zapraszam - wskazała ręką, by mogli wszyscy wejść - A, i moje nazwisko: Selena Katz.
- Julia Ortega - przedstawiła się nauczycielka, po czym zwróciła się do grupy - a to są moi uczniowie.
- Dzień dobry! - odpowiedzieli wszyscy jednym chórem i weszli do środka. Pensjonat wewnątrz był naprawdę piękny, urządzony w starym, ale ładnym stylu. Po krótkich oględzinach, czas było przejść do zakwaterowania chłopców, dziewczynek i nauczycielki.
Na pierwszym i zarazem ostatnim, było sześć pomieszczeń, a ponieważ klasa liczyła dwadzieścia jeden osób, to podział był następujący: czteroosobowe grupy w pięciu pokojach (dziewczyny osobno z chłopakami) i pani Ortega w swoim ostatnim pokoju, więc było idealnie. Chłopaków było ośmiu, a dziewczyn dwanaście. I właśnie miało nastąpić to, co nieuniknione:
- Dobierzcie się w grupy i zarezerwujcie sobie pokój, tylko bez kłótni, kto z kim, bo ja przydzielę! - ostrzegła pani wychowawczyni i poszła do swojego pokoju. Chłopcy nie mieli z przydziałem problemów, bo pierwszą czwórkę stanowili: Ed, Gilbert, Oliver i Tom, drugą - Alvin, Szymon, Teodor i Justin, który był trochę niezadowolony, ale nie komentował. Problem zaś stanowiły dziewczyny, bo pierwszą czwórkę stanowiły: Julia, Olivia, Maja i Ida, drugą - Klementyna, Ola, Madison i Laura, trzecią - Samantha, Amanda i Cho, czwartą - Brittany, Żaneta i Eleonora.
Problem polegał na tym, że były dwie dziewczyny: Charlene i Natalie, które nie były lubiane za bardzo przez obie ostatnie grupy i musiały dołączyć albo do jednej, albo do drugiej.
- Ja na pewno nie wezmę Natalie, ani tym bardziej Charlene! - krzyczała Amanda.
- No ale musi któraś z nich być z nami - zauważyła Brittany. Samantha spojrzała na nią ciężkim wzrokiem i z pogardą odparła:
- To sobie obie weźcie, widzicie tu jakiś problem, chodzące landryny w futrach marki Polo? Hahaha...
Brittany już miała ją walnąć w policzek, gdy nagle, jak spod ziemi wyrósł Alvin. Zmierzył groźnym wzrokiem oponentki wiewióretek i powiedział donośnie:
- Czy macie jakiś problem do wiewióretek?! Bo jak tak, to oznacza, że macie i do mnie!
- I do mnie też! - powiedział twardo Szymon, stając obok.
- I także do mnie! - dodał Teodor, mierząc wzrokiem Amandę, Samanthę i Cho. Cała trójka szkolnych laleczek zaśmiała się.
- Wy myślicie, wiewióry, że wam tak to ujdzie płazem? Jeszcze się przekonamy! - Amanda splunęła przed Alvinem, Szymonem i Teodorem, pociągnęła Samanthę i Cho i zawołała do Natalie:
- Chodź no, rozczochrana szmaciaro!
Natalie bez słowa podążyła za dziewczynami. Brittany popatrzyła na Charlene i powiedziała:
- My cię tak traktować nie będziemy, więc idź i zajmij już swoje łóżko.
- Dzięki dziewczyny - odparła z uśmiechem blondwłosa wiewióretka i poszła do pokoju. Wiewióretki popatrzyły się na Alvina, Szymona i Teodora z podziwem.
- Dziękuję Alvin - Brittany pocałowała Alvina w policzek, aż się zarumienił.
- Dziękuję Szymon - Żaneta uściskała Szymona, po czym po namyśle lekko musnęła policzek okularnika. Zrobił się czerwony, jak burak.
- Dziękuję Teo - Eleonora wyściskała Teodora i pocałowała go w oba policzki, aż się zaczerwienił. Zachowali się jak dżentelmeni. Potem wiewióretki poszły do swojego pokoju, zostawiając zdezorientowanych chłopaków.
- Wiecie co - zaczął Szymon, by ukryć zarumienienie - może przejdziemy się nad to jezioro, przynajmniej zorientujemy się w terenie.
- Dobry pomysł - przytaknął Alvin i razem z Teodorem podążyli za geniuszem. Nie wiedzieli jednak, że jak wyszli na zewnątrz, to Brittany, Żaneta i Eleonora już ich widziały z okna.
- Ciekawe, dokąd oni tak idą? - zapytała Eleonora.
- Może nad to jezioro? - pomyślała Żaneta.
- Całkiem prawdopodobne - przytaknęła uśmiechnięta Brittany - Pójdziemy za nimi?
- Jasne! - odparły uradowane tym pomysłem Żaneta i Eleonora - No to chodźmy!
I tak wiewióretki wyszły z pensjonatu i podążały za śladami chłopaków. Charlene została w pokoju sama, wyjęła słuchawki i zaczęła słuchać. Po chwili ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedziała Charlene.
Drzwi się otworzyły i stanął w nich Justin.
- Czy oni... - zaczął, ale Charlene uniosła łapkę w górę i oznajmiła:
- Nie chcę się w to mieszać! Poszli szukać jakiegoś jeziora i tyle. A teraz mnie zostaw.
- Dobra, dobra - odparł Justin, zamknął drzwi do pokoju i szepnął do siebie:
- A teraz zobaczmy, po co nasze wiewiórki przyjechały na wycieczkę.
***
Tymczasem Alvin, Szymon i Teodor doszli do Jeziora Wesley. Okazało się, że znajdowało się całkiem niedaleko pensjonatu, więc potencjalne szybkie wyjście było jak najbardziej możliwe. Stanęli akurat nad brzegiem tego jeziora.
- Nie mam pojęcia, jak zbadać dno tego jeziora bez sprzętu do nurkowania - oznajmił po dłuższym milczeniu Szymon.
- A nie możesz wynaleźć czegoś, co by pozwoliło na przeszukanie tego jeziora? - zapytał Alvin - Przypominam, że ten gościu dał nam tydzeń.
- Wiem, wiem - odparł szybko okularnik. Wstał i dodał: - Wracajmy.
Już mieli wejść na ścieżkę, gdy prawie zderzyli się z wiewióretkami. Wszyscy spojrzeli po sobie i wszyscy równocześnie wybuchnęli śmiechem.
- Co tu robicie? - zapytała Brittany, przelotnie trzepiąc rzęsami, głównie do Alvina - Znaleźliście już coś?
- Na razie nic - odparł Szymon - ale wrócimy tu później, gdy znajdę coś, co by można przeszukać to jezioro, bo bez sprzętu do nurkowania nie damy rady.
- A wykrywacz metalu? - zaproponowała Żaneta. Szymon na nią spojrzał z podziwem, ale zaraz po tym uśmiechnął się do niej szeroko.
- No tak, to skrzydło posiada w konstrukcji metal, to doskonały pomysł, Żaneto.
Żaneta tak się zaczerwieniła, że trudno to opisać.
- To może chodźmy już, bo trochę zgłodniałem - przerwał Teodor, a jego brzuch w odpowiedzi na to zaburczał. Wszyscy się zaśmiali, a Eleonora objęła go ramieniem i powiedziała:
- Tak Teo, chodźmy do pensjonatu coś zjeść.
I tak cała szóstka w doskonałych humorach szła w stronę pensjonatu. Nie byli świadomi tego, że Justin był tuż obok nich, ale po to, by się dowiedzieć, co oni zamierzają.
- Skrzydło... - mruknął do siebie Justin, zachowując dystans od wiewiórek - gościu... to interesujące. Ciekawe, co będzie dalej?
No właśnie, co będzie dalej? Tego dowiecie się w trzecim rodziale części drugiej :)
W-O-W.... Ja chcę już następną część! Super, super, super i jeszcze raz wielkie SUPER!!!!! Głupi Justin, od początku nienawidzę gnoma tak samo jak Maksa (z bloga VictoriiTheChipmunks).. poprostu... kanalia! A Charlene co taka dobra? Niech będzie, nie chce chociaż rozdzielić mi Alittany (cicho, wiem że nie są razem, ale marzenia czasem się spełniają xD)! A Justin kanalia, uduszę go poprostu... zabić, ukatrupić, wypatroszyć! Dobra, bo jak się na niego wścieknę na tego gada, to coś zrobię albo komuś albo sobie. Ale przyznaj... Justin to istny karaluch! :D
OdpowiedzUsuńCzyli tak, jako całokształt bardzo, ale to bardzo mi się podoba! Z niecierpliwością czekam na kolejną część :)
Wybaczcie, że zjeżdżam trochę z tematu rozdziału, ale Charlenka z AATC,pl podała już linka do polskiego trailera serialu ALVINNN!!! i Wiewiórki na stronie podanej poniżej:
OdpowiedzUsuńhttp://www.nick.com.pl/seriale/2068-alvinnn-and-the-chipmunks/wideo/76337-alvinnn-and-the-chipmunks-trailer
Co Wy o tym myślicie? Serial na pewno będzie strzałem w dziesiątkę, ale ten trailer jest według mnie ubogi.
Tia... mega ubogie! >< Już lepsze są screeny z erialu.. ale cóż, mimo iż triller ubogi, serial będzie z pewnością zaj*****y :D
UsuńUgh.. zaczyna mnie coraz bardzie wkurzać ten Justin, jest gorszy od Charlene! ;-; Eh.. a co do rozdziału to mi się bardzo podoba :)no i jest dość długi, a to jest plus.\
OdpowiedzUsuńcóż nie będę się rozpisywać bo nie wiem co pisać.. ;-;XD
Ale rozdział super i czekam na nexta! :)
a co do trailera to wg też ubogi i to bardzo mogli się bardziej postarać. Eh.. ja i tak nie mam tego kanału więc nici z oglądania ;c