sobota, 4 kwietnia 2015

Nowe i stare znajomości cz.3

No więc , wkońcu trzeci rozdział.Dodałabym wcześniej ale z różnych powodów nie mogłam.W pisaniu tego rozdziału pomagała mi Brittany Miller - Sevile , za co jestem jej bardzo wdzięczna.
Ale bez dłuższych wstępów ...


Następnego dnia wiewiórki wstały wcześniej niż Dave. Szymek, zrobił kanapki, podczas gdy Alvin i Teodor szukali kartki i długopisu, żeby zostawić Dave'owi wiadomość.
- Mam !  - krzyknął Alvin.
- Ciszej ! - uciszył go z kuchni Szymon - bo Deve ' a obudzisz ! -  krzyknął szeptem, a Alvin szybko wskoczył na stół i napisał:


,, Wyszliśmy wcześniej z domu. Szymek zrobił nam kanapki, zjedliśmy. Idziemy do szkoły. ''
                                  Alvin , Szymon i Teodor


Weszli po cichu do pokoju Dave ' a i zostawili tam kartkę.Kiedy dwójka braci przyszła do kuchni Szymon robił ostatnią kanapkę.Po ich zjedzeniu przebrali się i poszli do wiewióretek.Gdy doszli Alvin zapukał do drzwi.Chwilę później z domu wyszła Brittany , żeby sprawdzić kto to.Kiedy zobaczyła wiewiórki zamurowało ją.Szybko zamknęła drzwi przed nosem zdezorientowanym wiewiórom.Bracia słyszeli zza drzwi jak Brittany z kimś rozmawia.Za chwilę z domu wyszły trzy siostry.

- Cześć , my ten ... no ... - zaczął Szymon
- Przyszliśmy się przywitać - dokończył z szemlowskim uśmiechem Alvin.
- Bardzo nam miło - odpowiedziała mu zarumieniona Brittany.
- Może chciałybyście pójść z nami do szkoły ? - zapytał Teo patrząc na głównie na Elę, którą był wyraźnie oczarowany.
- Oczywiście  - odpowiedziała równie zauroczona Ela.
- Może już chodźmy bo się spóźnimy - wtrąciła nieśmiało Żaneta
- Tak - poparł ją Szymon


Kiedy mieli już iść zobaczyli że cudowna , biała limuzyna zatrzymuje się dokładnie przed nimi.Okazało się że to był pojazd dobrze znanej Alvinowi osoby.Otóż z limuzyny elegancko wysiadł Justin i podszedł do nich.
- Cześć Alvin.Co tu wszyscy robicie?
- Przyszliśmy do dziewczyn się przywitać i odprowadzić je do szkoły.A ty co tu robisz ? - powiedział poddenerwowany Alvin.
- Jechałem do szkoły i nagle zobaczyłem was i pomyślałem czy może was nie podwieźć.. - mówiąc to patrzył się prosto w oczy onieśmielonej Brittany.
- To by było ... - zaczeła Brittany
- To miło z twojej strony ale pójdziemy z chłopakami. - powiedziała Żaneta przerywając siostrze.
- Jak chcecie.To do zobaczenia w szkole. - powiedział lekko zawiedziony i wrócił do wozu.Kiedy już miał wsiąść do limuzyny odwrócił się do nich , spojrzał na Brittany i puścił jej oczko.Britt zdawała się tego nie zauważyć bo była wpatrzona jak w obrazek w Alvina.Po czym wsiadł do limuzyny i pojechał.Alvin zrobił minę , z której można było wyraźnie wyczytać zazdrość.Ale nikt nic na to nie powiedział.
- To jak , idziemy ? - spytała najstarsza z sióstr przerywając krępującą ciszę.
- Tak lepiej chodźmy - odpowiedział Szymek i ruszyli dwójkami.Teodor i Ela szli w środku cały czas rozmawiając o wypiekach i śmiejąc się , pierwsi szli Szymon z Żanetą rozmawiając o poprzedniej szkole sióstr oraz o ich przeszłości.Na końcu szli Alvin i Britt.Próbowali iść jak najwolniej żeby tylko tak jak to możliwe przedłużyć drogę do " miejsca tortur "

- A więc pochodzicie z Denver , tak ? - zapytał Szymon.
- Tak. - odpowiedziała mu Żaneta - wychowałyśmy się tam.Po tragicznej śmierci naszych rodziców.. - na chwilę załamał jej się głos, ale szybko się opamiętała - .. znalazła nas pewna kobieta i zaopiekowała się nami.Powiedziała że możemy ją nazywać ciocią.I tak zostało.Wkońcu nasza ciocia znalazła lepszą pracę i przeniosłyśmy się tu.A wy ?
- My przez pewien czas byliśmy zdani tylko na siebie.
- Jak to ? - zapytała zdziwiona dziewczyna patrząc na niego spod okularów w fiołkowych oprawkach.
- Tak.Mieszkaliśmy w małym domku przy lesie.Zacznę od początku. - wziął głeboki oddech i zaczął - Kiedy się urodziłem byłem oczkiem w głowie rodziców.Dość szybko nauczyłem się chodzić i mówić.Rodzice zawsze kiedy prosiłem ich o pomoc w czymś od razu mi pomagali.Do momentu narodzin Alvina. Potem on stał się oczkiem w głowie.Rodzice próbowali go nauczyć mówić i chodzić tak szybko jak mnie.Jednak każdy jest inny.Jeden uczy się szybciej a drugi potrzebuje więcej czasu na zrozumienie czegoś lub nauczenie się różnych rzeczy.Alvinowi nauka chodzenia i mówienia przychodziła wolniej niż mi.Dlatego rodzice interesowali się głównie nim.Potem nasz tata musiał wyjechać w sprawie służbowej.Zostawił mamę, mnie i Alvina i pojechał.Dopiero wtedy mama znowu zaczęła zwracać na mnie uwagę.Pomagałem jej jak tylko mogłem.
Pewnego razu zostawiła mnie i Alvina w domu.Powiedziała żebym go dobrze pilnował.Wtedy Alvin już w miarę dobrze umiał chodzić i mówić.Więc jak mama mnie poprosiła to z nim zostałem.W końcu zrobiliśmy się głodni.Poszliśmy do kuchni i zacząłem robić kanapki.Nie zauważyłem jak Alvin wyszedł z kuchni.Nagle usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.Pędem pobiegłem do niedużej jadalni i to co zobaczyłem bardzo mnie przestraszyło.Widziałem nieprzytomnego Alvina leżącego na podłodze a wokół niego kilka potłuczonych talerzy.Nie wiedziałem co mam robić.Kiedy się trochę uspokoiłem podszedłem do niego i zobaczyłem że jest bardzo pokaleczony.Wziąłem go na ręce i najszybciej jak mogłem pobiegłem z nim do najbliższego szpitala.Udało im się go uratować ale powiedzieli że jeszcze kilka minut i byłoby już za późno.
Kiedy mama wróciła do domu zobaczyła że nas nie ma i zaczęła się martwić.Po kilku minutach zadzwonili do niej ze szpitala żeby tam przyszła.Mama płacząc biegła do nas.Gdy już dotarła znalazła nas szybko.Wytłumaczyłem jej wszystko.Mama bardzo martwiła się o Alvina. Zrozumiała że źle zrobiła zostawiając nas.Więcej tego błędu nie popełniła.Wiedziała że to nie moja wina.Nie była na mnie zła. Alvin po prostu chciał zdjąć talerze, stracił równowagę i spadł.To mogło przydarzyć się każdemu.
- Jak Alvin to przeżył kiedy mu powiedzieliście ? - powiedziała po chwili Żaneta, rozważając wszystko w głowie.
- On nic nie wie.Nikt mu nie mówił.Kiedy później się obudził był już w domu.Nic nie pamiętał.Myślał że po prostu spał.
- Co się stało potem z waszymi rodzicami ?
- Potem urodził się Teodor.Za niedługi czas wrócił nasz tata.Potem kiedy ja miałem 6 lat, Alvin 5 a Teodor 4 lata nasz tata znowu wyjechał w sprawie służbowej.Po kilku dniach nasza mama dostała wiadomość że nasz tata nie żyje. - powiedział
- Oh - zmieszała się lekko Żaneta - bardzo mi przykro.. współczuję..
- Dzięki - powiedział cicho  Jakoś to przeżyliśmy.Ale było trudno się z tym pogodzić.Dwa lata później umarła nasza mama.Wtedy byliśmy zdani tylko na siebie.Do momentu dopóki nie trafiliśmy do Dave'a.
- uśmiechnął się lekko.
- Przykro mi. - spuściła głowę Żaneta - Masz zamiar kiedyś powiedzieć Alvinowi ? 
- Kiedyś trzeba.- westchnął - Ale nie mam odwagi.Jakbym coś o tym wspomniał zaraz by się pytał o wszystko na ten temat.
- Jeśli chcesz to pójdę z tobą i mu powiesz. - dodała ciepło dziewczyna.
- Dzięki. - uśmiechnął się i weszli do budynku.

- Szymek , jaką masz pierwszą lekcję ? - zapytał Alvin podchodząc z Britt do dwójki.
 - WF. - powiedział Szymon, wykrzywiając lekko twarz.
- To świetnie ! Ja mam historię.Pójdziesz za mnie ? -  szybko się rozweselił Alvin patrząc na niego z euforią w oczach.
- Alvin , nie mogę. - odpowiedział stanowczo.
- Ale dlaczegoo..? - jęknął.
- Nie.Nawet jeśli bym się zgodził to nauczyciele powiedzą żebyśmy poszli na nasze prawdziwe lekcje.
- Szymon ma rację.- poparła go Żaneta i ruszyli w stronę szatni, gdzie czekał na nich Justin.
- A ty nie powinieneś być w świetlicy i czekać na lekcje ? - zapytał Szymon poprawiając okulary.
- Nie.Powiedziałem pani że będę siedział w szatni bo chciałem na was poczekać i mi pozwoliła.- odpowiedział dumnie Jus patrząc na Brittany.
- To teraz lepiej chodźmy już do świetlicy. - powiedział zdegustowany Alvin, i ruszył z Britt do pomieszczenia, a za nimi szła reszta paczki.
Kiedy weszli do świetlicy zobaczyli coś co bardzo ich zdziwiło ...


Może krótko , ale mam nadzieję że ciekawie.Zgaduję że teraz będziecie się zastanawiać co to takiego jest.Nawet jeśli będziecie zgadywać gwarantuje że nie uda wam się to.Poznacie odpowiedź w następnym rozdziale.Nie wiem kiedy dodam następny ale postaram się to zrobić szybko.

3 komentarze:

  1. Number one nie mam pomysłu xd ;-; Musze czękać. Number 2. Jak pisałaś, że Justin wyszedł z limuzyny, to tak myśle.. what Justin Biber?! Dopiero potem przypomniało mi się XD Nadal się śmieję heh. A co do rozdziału to fajny i fajny pomysł, z tym opowiadaniem Szymona o ich dzieciństwie :) Brit wpatrzona w Alvina jak w obrazek! aww *o* Teo i Ela zauroczeni w sobie aww *o* Teraz jeszcze dodaj coś aww z simonette :D Tak więc czekam, na następny rozdział niecierpliwie.
    Pozdrawiam i wenki życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już Ci mówiłam... bardzo mi się podoba! :) Jest cudowny! ;3 I jest cudowny wątek awwww! ;3 No wiesz.. ja to Alvittany forever and ever and one day more.. :D więc jak już mówiłam, bardzo mi się podoba :D Mój pomysł już znasz.. :D no i co mogę jeszcze.. czekam bardzo niecierpliwie na kolejną część :D
    Weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń