OK, siemka ludu pracujący lub uczący się w obozach koncentracyjnych zwanych ogólnie szkołą :D To tak, rozdział napisany przez Alvittany, adminkę bloga i poprawiony przeze mnie :D To co, patrzymy co u naszych wiewióreczek? ^.^
Kiedy weszli do świetlicy zobaczyli coś a raczej kogoś co bardzo zdziwiło trzech braci.A była to ... Charlene.
- Charlene ? Co ty tu robisz ? - spytał Alvin patrząc mocno zdziwiony na dziewczynę.
- Alvin ?- zapytała równie zdzwiona przecierając oczy - Nie spodziewałam się że cię tu spotkam.Będę chodzić do tej szkoły.
- A do której klasy ? - spytał nadal zdziwiony Alvin
- Do piątej.A ty do której chodzisz? - spytała z lekkim uśmiechem Charlene
- Do piątej. - odpowiedział Alvin z promienistym uśmiechem.
- To świetnie. - klasnęła w dłonie - mogę z tobą siedzieć w ławce ? - zapytała rozemocjonowana.
-Przykro mi ale to ja z nim siedzę - syknęła poddenerwowana Brittany
- Alvin , kto to jest ? - spytała Charlene, nie zwracając uwagi na nikogo innego.
-To nasze koleżanki , wiewióretki.Ta w różowej sukience to Brittany , w fioletowej Żaneta a ta w zielonej to Eleonora.
- Miło nam cię poznać. - odpowiedziały wiewióretki, gdzie Britt tylko mruknęła pod nosem.
- Mi też. Alvin , to jak ? Mogę z tobą siedzieć ? - spytała ponownie Charlene
- Już ci mówiłam że ja z nim siedzę. - powiedziała zdenerwowana Brittany głosem pełnym jadu.
- A ty to kto ? - zapytała Charlene patrząc na wiewióra w fioletowej bluzie i nie zwracając najmniejszej uwagi na Britt.
- Jestem Justin , kuzyn Alvina , Szymona i Teodora.Miło cię poznać Charlene. - powiedział z błyskiem w oku.
-Mi również. - powiedziała oczarowana - Alvin , odpowiesz mi na mojepytanie ?
- Wiesz, ja też chciałbym z nim siedzieć... - wtrącił się Justin
- Emm... -zastanowił się Alvin spoglądając na Britt.. wiedział, że obiecał Britt że będzie z nią siedział.. - dobra,to może ... może na informatyce usiąde z Charlene , na angielskim z Justinem a na reszcie przedmiotów z Britt, OK ? - zapytał. Miał ochotę siedzieć na większości przedmiotów z Britt, i nie chciał jej zawieść.
- Spoko. - powiedział Justin z uśmiechem.
- Emm ... a czemu tylko na jednym mam siedzieć z tobą? - zapytała trochę rozczarowana Charlene.
- Ja z tobą usiądę na reszcie - zaproponował Jus.
- Hmm... dobra - uśmiechnęła się dziewczyna, i wrócił jej nastrój.
- Lepiej chodźmy już pod klasy.Zaraz dzwonek- stwierdziła Żaneta chcąc zmienić temat.
Kiedy weszli do świetlicy zobaczyli coś a raczej kogoś co bardzo zdziwiło trzech braci.A była to ... Charlene.
- Charlene ? Co ty tu robisz ? - spytał Alvin patrząc mocno zdziwiony na dziewczynę.
- Alvin ?- zapytała równie zdzwiona przecierając oczy - Nie spodziewałam się że cię tu spotkam.Będę chodzić do tej szkoły.
- A do której klasy ? - spytał nadal zdziwiony Alvin
- Do piątej.A ty do której chodzisz? - spytała z lekkim uśmiechem Charlene
- Do piątej. - odpowiedział Alvin z promienistym uśmiechem.
- To świetnie. - klasnęła w dłonie - mogę z tobą siedzieć w ławce ? - zapytała rozemocjonowana.
-Przykro mi ale to ja z nim siedzę - syknęła poddenerwowana Brittany
- Alvin , kto to jest ? - spytała Charlene, nie zwracając uwagi na nikogo innego.
-To nasze koleżanki , wiewióretki.Ta w różowej sukience to Brittany , w fioletowej Żaneta a ta w zielonej to Eleonora.
- Miło nam cię poznać. - odpowiedziały wiewióretki, gdzie Britt tylko mruknęła pod nosem.
- Mi też. Alvin , to jak ? Mogę z tobą siedzieć ? - spytała ponownie Charlene
- Już ci mówiłam że ja z nim siedzę. - powiedziała zdenerwowana Brittany głosem pełnym jadu.
- A ty to kto ? - zapytała Charlene patrząc na wiewióra w fioletowej bluzie i nie zwracając najmniejszej uwagi na Britt.
- Jestem Justin , kuzyn Alvina , Szymona i Teodora.Miło cię poznać Charlene. - powiedział z błyskiem w oku.
-Mi również. - powiedziała oczarowana - Alvin , odpowiesz mi na mojepytanie ?
- Wiesz, ja też chciałbym z nim siedzieć... - wtrącił się Justin
- Emm... -zastanowił się Alvin spoglądając na Britt.. wiedział, że obiecał Britt że będzie z nią siedział.. - dobra,to może ... może na informatyce usiąde z Charlene , na angielskim z Justinem a na reszcie przedmiotów z Britt, OK ? - zapytał. Miał ochotę siedzieć na większości przedmiotów z Britt, i nie chciał jej zawieść.
- Spoko. - powiedział Justin z uśmiechem.
- Emm ... a czemu tylko na jednym mam siedzieć z tobą? - zapytała trochę rozczarowana Charlene.
- Ja z tobą usiądę na reszcie - zaproponował Jus.
- Hmm... dobra - uśmiechnęła się dziewczyna, i wrócił jej nastrój.
- Lepiej chodźmy już pod klasy.Zaraz dzwonek- stwierdziła Żaneta chcąc zmienić temat.
W tym momencie Szymon i Żaneta poszli do przebrać się w strój na WF , Teodor i Eleonora pod salę, w której mieli mieć matematykę a Justin , Alvin , Brittany i Charlene pod salę od historii.Czwórka bohaterów jeszcze przed lekcją rozmawiała.
- Teraz na historii pewnie będą sprawy organizacyjne - westchnął Alvin - nawet teraz to będzie nuudne..
- Pewnie tak - odpowiedziała westchnieniem Brittany, w głębi szczęśliwa że spędzi z nim trochę czasu. Nawet pomimo tego, że historia.. - w której ławce siadamy? - zapytała niewinnie, wiedząc że wkurzy tym Charlene.
- Hm... ostatnia ?
- I rząd pod ścianą , bo najbliżej drzwi ! - powiedzieli razem Alvin i Britt i się zaśmiali.
- Ile dziś mamy lekcji ? - spytała zażenowana Charlene.
- Dzisiaj sześć - odpowiedział jej Jus - a my w której siadamy?
- Wiesz .. myślałam o pierwszej ławce w rzędzie od okna..
- ..a może chociaż ostatnia tam? - westchnął Jus, wyraźnie niezadowolony.
- ..dobra.. - mruknęła Charlene.
W tej chwili przyszła nauczycielka historii , pani Lucilla Wonka.
- Dzień dobry dzieci.Wejdźcie do klasy.- wszyscy posłusznie weszli do klasy i zajęli swoje wcześniej ustalone miejsca.
-Dzisiaj będą sprawy organizacyjne ale obecność sprawdzić muszę.Chciałam jeszcze powiedzieć że mamy w klasie kilka nowych osób: Brittany Miller , Charlene Chipette, Lilianna Watson , Maciej Watson , Justin Watson i Hans Watson.Proszę te osoby żeby wyszły na środek i opowiedziały coś o sobie. - powiedziała nauczycielka, a wymienione osoby posłusznie wyszły na środek.
- Jestem Charlene Chipette. - powiedziała pewna siebie
- pochodzę z Hollywood.Tam się wychowałam. Moją pasją jest śpiew, a marzeniem... kariera solistki - szeroko się uśmiechnęła i wróciła na swoje miejsce.
- Ja jestem Brittany Miller - powiedziała równie śmiało - Pochodzę z Denver.Razem z ciocią i siostrami przeorowadziłam się tu kilka dni temu.Moja pasja to śpiew , taniec i gra na gitarze a marzeniem.. także kariera i trasa koncertowa. - uśmiechnęła się i wróciła w świetnym humorze do Alvina.
- Ja jestem Lilianna Watson.A to są moi bracia : Justin , Maciej i Hans.Teraz opiekuję się nami pan Ian Hawke. - opowiedziała normalnie Lili i wróciła na miejsce, a Alvina zamurowało. Miał nadzieję nigdy już nie usłyszeć o Ian'ie...
- Dziękuję wam, więc przejdźmy do rzeczy.. - powiedziała nauczycielka i zaczęła się lekcja organizacyjna.
Minęła ona dosyć szybko. U wszystkich były dzisiaj lekcje organizacyjne, co nie podchodziło Szymonowi i Żanecie.. chcieli się już uczyć, ale cóż. Po lekcjach zjedli wszyscy razem lunch i ruszyli do świetlicy.
- Teraz na historii pewnie będą sprawy organizacyjne - westchnął Alvin - nawet teraz to będzie nuudne..
- Pewnie tak - odpowiedziała westchnieniem Brittany, w głębi szczęśliwa że spędzi z nim trochę czasu. Nawet pomimo tego, że historia.. - w której ławce siadamy? - zapytała niewinnie, wiedząc że wkurzy tym Charlene.
- Hm... ostatnia ?
- I rząd pod ścianą , bo najbliżej drzwi ! - powiedzieli razem Alvin i Britt i się zaśmiali.
- Ile dziś mamy lekcji ? - spytała zażenowana Charlene.
- Dzisiaj sześć - odpowiedział jej Jus - a my w której siadamy?
- Wiesz .. myślałam o pierwszej ławce w rzędzie od okna..
- ..a może chociaż ostatnia tam? - westchnął Jus, wyraźnie niezadowolony.
- ..dobra.. - mruknęła Charlene.
W tej chwili przyszła nauczycielka historii , pani Lucilla Wonka.
- Dzień dobry dzieci.Wejdźcie do klasy.- wszyscy posłusznie weszli do klasy i zajęli swoje wcześniej ustalone miejsca.
-Dzisiaj będą sprawy organizacyjne ale obecność sprawdzić muszę.Chciałam jeszcze powiedzieć że mamy w klasie kilka nowych osób: Brittany Miller , Charlene Chipette, Lilianna Watson , Maciej Watson , Justin Watson i Hans Watson.Proszę te osoby żeby wyszły na środek i opowiedziały coś o sobie. - powiedziała nauczycielka, a wymienione osoby posłusznie wyszły na środek.
- Jestem Charlene Chipette. - powiedziała pewna siebie
- pochodzę z Hollywood.Tam się wychowałam. Moją pasją jest śpiew, a marzeniem... kariera solistki - szeroko się uśmiechnęła i wróciła na swoje miejsce.
- Ja jestem Brittany Miller - powiedziała równie śmiało - Pochodzę z Denver.Razem z ciocią i siostrami przeorowadziłam się tu kilka dni temu.Moja pasja to śpiew , taniec i gra na gitarze a marzeniem.. także kariera i trasa koncertowa. - uśmiechnęła się i wróciła w świetnym humorze do Alvina.
- Ja jestem Lilianna Watson.A to są moi bracia : Justin , Maciej i Hans.Teraz opiekuję się nami pan Ian Hawke. - opowiedziała normalnie Lili i wróciła na miejsce, a Alvina zamurowało. Miał nadzieję nigdy już nie usłyszeć o Ian'ie...
- Dziękuję wam, więc przejdźmy do rzeczy.. - powiedziała nauczycielka i zaczęła się lekcja organizacyjna.
Minęła ona dosyć szybko. U wszystkich były dzisiaj lekcje organizacyjne, co nie podchodziło Szymonowi i Żanecie.. chcieli się już uczyć, ale cóż. Po lekcjach zjedli wszyscy razem lunch i ruszyli do świetlicy.
- Idę już.Muszę być szybko w domu - powiedział Justin spoglądając na zegarek.
- To do zobaczenia - odpowiedział mu z zadowoleniem Alvin, ponieważ wreszcie Jus odczepił się od Britt.
- Wiecie , my też musimy już iść. - powiedziała smotno Brittany - Jest już nasza ciocia.
- Ech.. szkoda.. - westchnął Alvin.
- To do zobaczenia - odpowiedział mu z zadowoleniem Alvin, ponieważ wreszcie Jus odczepił się od Britt.
- Wiecie , my też musimy już iść. - powiedziała smotno Brittany - Jest już nasza ciocia.
- Ech.. szkoda.. - westchnął Alvin.
- Pa! - pożegnali się wszscy zgodnie, ale zamiast wyjść Britt szybko podbiegła do Alvina, dała mu buziaka w policzek i równie szybko wróciła do sióstr zostawiając zdezorientowanego Alvina w towarzystwie gwiżdżących braci. Kiedy już cała trójka się uspokoiła zaczęli rozmawiać.
- Wiecie czego się dowiedziałem ? - powiedział ochoczo Alvin.
- Czego? - zapytał zaciekawiony Szymon
- Pamiętacie Iana? - wymówił jego imię, jakby parzyło go w język.
- Tia.. trudno zapomnieć. - skrzywili się na samo wspomnienie.
- Po pierwsze Justin ma dwóch braci i siostrę.
- Co?
- Naprawdę? - oboje nie dowierzali.
- Tak.I opiekuje się nimi właśnie Ian. - Szymon i Teodor stali patrząc z dużym zdziwieniem na Alvina. Po chwili dalej rozmawiali.
- Czego? - zapytał zaciekawiony Szymon
- Pamiętacie Iana? - wymówił jego imię, jakby parzyło go w język.
- Tia.. trudno zapomnieć. - skrzywili się na samo wspomnienie.
- Po pierwsze Justin ma dwóch braci i siostrę.
- Co?
- Naprawdę? - oboje nie dowierzali.
- Tak.I opiekuje się nimi właśnie Ian. - Szymon i Teodor stali patrząc z dużym zdziwieniem na Alvina. Po chwili dalej rozmawiali.
- Jakto?
- To niemożliwe. - Szymon i Teo obsypywali Alvina pytaniami.
- Możliwe.I tak jest. - odpowiedział zdeterminowany.
- Mam nadzieję że więcej go nie zobaczymy. - powiedzieli wszyscy razem i zaśmiali się.
- To niemożliwe. - Szymon i Teo obsypywali Alvina pytaniami.
- Możliwe.I tak jest. - odpowiedział zdeterminowany.
- Mam nadzieję że więcej go nie zobaczymy. - powiedzieli wszyscy razem i zaśmiali się.
W tej chwili podszedł do nich Dave.
- Chłopcy,zbieramy się. - powiedział z uśmiechem,
- Dobrze - odpowiedzieli mu bracia.
- Chłopcy,zbieramy się. - powiedział z uśmiechem,
- Dobrze - odpowiedzieli mu bracia.
DOM
- Słuchajcie,wychodzę do sklepu.Szymon,zostawiam dom oraz Alvina i Teo w twoich rękach.A szczególnie Alvina.
- Dlaczego? - zapytał lekko zawiedziony Alvin - Co ja takiego robię?
- Już ty dobrze wiesz - odpowiedział Dave i po chwili wyszedł.
- Dlaczego? - zapytał lekko zawiedziony Alvin - Co ja takiego robię?
- Już ty dobrze wiesz - odpowiedział Dave i po chwili wyszedł.
- Alvin , tylko nie rozrabiaj.Miałem cię pilnować i nie chcę później kłopotów - powiedział Szymek
Zanim Alvin zdążył odpowiedzieć usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć - powiedział Alvin i szybko pobiegł zobaczyć kto przyszedł.Kiedy otworzył drzwi zobaczył Brittany.
- Cześć Brittany.- powiedział z uśmiechem.
- Witaj Alvin. - odpowiedziała oficjalnie i się zaśmiali oboje.
- Wejdź - zaproponował jej Alvin pokazując ręką w stronę domu.
- Alvin, kto przyszedł? - krzyknął Szymon z salonu.
- Brittany - odkrzyknął Alvin - Może miałabyś ochotę na coś dopicia albo jedzenia? Upiekłem szarlotkę - powiedział dumnie Alvin.
- Seriooo? - spytała rozbawiona Britt.
- Pf...
- Oj przepraszam.. - powiedziała i dała mu buziaka w policzek - nie fochaj się - powiedziała najsłodziej jak umiała i zrobiła słodkie oczka.
- Na ciebie nie potrafię.. - powiedział Alvin i patrzyli sobie dłuższą chwilę w oczy.
- Ek-chem.. - chrząknął Szymon, a oni odskoczyli od siebie jak oparzeni.
- T-to ja.. pójdę po tą szarlotkę.. - powiedział szybko i skierował się do kuchni.
- Hehehe - zaśmiał się Szymon - chodź Britt, poczekamy z Teo w salonie. - powiedział i oboje skierowali się do wymienionego pomieszczenia.
- Co tam,chłopaki ? - zapytała Britt chcąc rozładować atmosferę, chodź i tak była bardzo przyjemna.
- Gram z Teo w Monopol.Chcesz zagrać?
- Oczywiście! - zaśmiała się - Uwielbiam grać w tą grę.Nie grałam w nią od lat.Od momentu kiedy... - w tej chwili mina Brittany z rozweselonej posmutniała, a Teo i Szymek to zauważyli.
- Coś się stało? - zapytał najstarszy z braci
- N-nie. - powiedziała szybko. - Nic takiego.Może zacznijmy grę. - dodała, chodź już nie była w takim świetnym humorze.
Nagle usłyszeli coś czego się nie spodziewali. A był to dźwięk tłuczonych talerzy.
- Co to było? - spytał trochę wystraszony Teo
- To brzmiało jakby ktoś stłukł talerze... - powiedziała
Britt - ..Alvin.. - szepnęła.
- Mam nadzieję że nie masz racji. - powiedział za nią Szymon i czym prędzej pobiegł do kuchni.
Gdy po kilku minutach nie wrócił, Britt zaczęła się mocno martwić i udała się z Teo do kuchni. To co tam zobaczyli, było straszne.. Szymek i Alvin byli nieprzytomni na podłodze, a przy Alvinie dodatkowo było dużo rozbitych talerzy i krew.
- C-c-c-co tu się stało? - zapytał przestraszony Teo.
- ..nie martw się.. - ledwo szepnęła Britt, wpatrzona w nieprzytomnego Alvina. - zostań tu.. ja pobiegnę po Żan i Elę.. - powiedziała szybko i wybiegła, mając przed oczami zakrwawionego Alvina. Łzy spływały jej po policzkach, ledwo widziała, ale nie miała zamiaru się zatrzymać. Przed drzwiami domu szybko starła twarz i zacisnęła oczy, odganiając łzy. Weszła szybko do środka i zaczęła szukać sióstr.
- Dziewczyny!- zawołała Brittany wbiegając do jednego z pokoi.
- Nie krzycz tak - powiedziała Żaneta
- Ale to ważne!
- A co to takiego ? - spytała Eleonora odkładając karty , w które grała z siostrą.
- Wyjaśnię wam po drodze, szybko chodźcie !- powiedziała i wyciągnęła siostry z domu.
- Poszłam do chłopaków.Rozmawiałam chwilę z Alvinem a potem poszedł po szarlotkę a ja do Szymka i Teo.Przez jakiś czas rozmawialiśmy a potem usłyszeliśmy dźwięk tłuczonych talerzy.Szymon pobiegł do kuchni.Po chwili Teodor i ja również poszliśmy do kuchni , bo Szymon nie wracał. - mówiła strasznie szybko.
- I co dalej? - spytały Żan i Ela.
- Zobaczyliśmy Alvina i Szymona leżących na podłodze. - zacisnęła na chwilę oczy - A Alvin leżał w kawałkach potłuczonych talerzy i w krwi...Wyglądali na nieprzytomnych. - szepnęła.
- Wiesz Brittany,historia lubi się powtarzać.I tego nie zmienisz. - stwierdziła Żan.
- Dlaczego powtarzać? - zapytały Britt i Ela stając na chwilę.
- Pamiętacie jak niedawno podczas drogi do szkoły rozmawiałam z Szymonem ?
- Tak.Ja rozmawiałam wtedy z Alvinem. - powiedziała przypominając sobie widok z kuchni i ruszyły dalej.
- A ja z Teo.
- Właśnie. Szymon wtedy opowiadał o ich dzieciństwie.Mówił że jeszcze przed narodzinami Teodora, ich mama zostawiła jego i Alvina w domu.Po jakimś czasie zrobili się głodni.Szymon poszedł zrobić kanapki a Alvin poszedł po talerze.I Szymek tego nie zauważył.Za chwilę usłyszał dźwięk tłuczonego szkła.Alvin próbował zdjąć talerze.Stracił równowagę i spadł.
- Ojej... Co zrobił potem Szymon? - spytała Ella.
- Gdy to zobaczył wziął Alvina i pobiegł dos zpitala.Alvin obudził się już w domu więc nic
nie pamięta.Nie wie
że przydarzyło mu się coś takiego.Ale nieważne.Chodźmy.szybko.
Po chwili dziewczyny były już u chłopaków.
- Nic się nie działo Teo ? - zapytała zmartwiona Britt.
- Nie - odpowiedział smutno najmłodszy brat.
- Britanny , Ela , zostańcie tu z Teo i Szymkiem a ja wezmę Alvina do szpitala.
- Dobrze. - odpowiedziała Ella.
- Nie ! Ja idę z Wami !- sprzeciwiła się Britt.
- To ja tu sama nie zostaję!
- A jak Dave przyjdzie? - zauważyła sprytnie Żan. - Ella sama sobie nie poradzi. Przyjedziecie z nim!
- Ale.. - zaczęła Britt patrząc na Alvina.
- Zadzwonię do ciebie jak tylko dojdziemy do szpitala - uśmiechnęła się blado Żan.
- .. no dobrze... - zgodziła się siostra.
Żaneta wzięła Alvina na ręce i prędko pobiegła do szpitala. Chwilę po jej wyjściu wrócił Dave.
- Wszystko w porządku ? - zapytał Dave mając nadzieję na odpowiedź. Ale jej nie otrzymał.
Przeszedł się po domu szukając swoich podopiecznych.W końcu dotarł do kuchni i stanął jak wryty
- Co się tu... - nie dokończył ponieważ był bardzo zaskoczony.Jednak po chwili mowa mu wróciła. - Wyjaśnijcie mi wszystko.
- A więc było tak.. - zaczęła Britt - ..przyszłam w odwiedziny do chłopaków.Alvin poszedł po szarlotkę jego roboty a ja poszłam do Szymka i Teo.Zaczęliśmy rozmawiać ale przerwał nam odgłos tłuczonych talerzy. - znów zacisnęła na chwilę oczy odganiając straszny odgłos w uszach i łzy z oczu - ..Szymek pobiegł sprawdzić co się stało.Gdy nie wracał Teo i ja też poszliśmy.Szymoni Alvin leżeli nieprzytomni na podłodze.Alvin jeszcze dodatkowo w kawałkach talerzy i krwi...Później pobiegłam po Elę i Żanetę i wróciłyśmy tutaj... Żan zabrała Alvina do szpitala a my zostaliśmy tu, żeby ci wytłumaczyć i pojechać z tobą do Alvina i Żan...- zakończyła Brittany
- Jedziemy! - powiedział szybko Dave i pojechali do najbliższego szpitala.
Czy Dave i reszta dojadą bezpiecznie ?
Czy Alvin wyjdzie z tego cało ?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale.
I moja dopiska, mam nadzieję że adminka mnie nie zatłucze, módlmy się oto ^.^ Rozdział mi się BARDZO BARDZO BARDZO podoba! A wam? ^.^